. .
Logo Fani piłki nożnej!
Eksperci w dziedzinie futbolu
 
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fani piłki nożnej! Strona Główna » Szatnia
. Historia Go back
Autor Wiadomość
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
"Nóż w plecy"... Prawda jest taka, że kampanię Wrześniową przegraliśmy już w pierwszych dniach września - brak współpracy ze strony Aliantów, źle zogranizowana obrona. 17 Września wiadomym było, że Niemcy i tak tę batalię wygrają. Najbardziej boli to, że wciąż w niektórych źródłach można wyczytać, że wojna dla Rosji zaczęłą się wraz z rozpoczęciem operacji "Barbarossa"...


ja jeszcze podrzuce linka do artykułu na Onecie o Katyniu. Warto przeczytać całość...

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
dzisiaj w niemczech jest swieto zjednoczenia niemiec 3 pazdziernika 1990 roko niemcy sie zjednoczyli pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Pucek
Administrator

Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 1121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
stary napisał:
dzisiaj w niemczech jest swieto zjednoczenia niemiec 3 pazdziernika 1990 roko niemcy sie zjednoczyli pozdrawiam



macie dzien wolny od pracy, jesli mozna spytac?

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
mozesz sie spytac jest dzien wolny od pracy tak jak w polsce 11 listopada tez dzien wolny od pracy jest pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
dzisiaj mija 40 rocznica smierci slynnego rewolucionera ernesto che guewara zostal on 9 pazdziernika 1967 roku zastrzelony jego nazwisko u wiele krajow stalo sie legenda pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
dzisiaj 90 lat temu zastrzelono mata hari slynna tancerke i prawdopodobnie podwojna agentke pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Wczoraj na wykładzie dowiedziałem się, że "świetny" start w dorosłym życiu zaliczył Kazimierz Wielki. Najpierw zabawiał się z dworzanką Karola Roberta, co spowodowało skandal i nawet atak na rodzinę królewską na Węgrzech (przez ojca owej dworzanki - magnata węgierskiego). Następnie uciekł z pola bitwy pod Płowcami w 1331. Co prawda na rozkaz ojca, ale jednak... Wink Wink Wink

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
85 lat temu 28 pazdziernika 1922 roku mussolini marszerowal ze swoimi czarnymi koszulami na rzym po wladze w histori mowi sie o tym dniu marsz na rzym po wladze ten marsz bardzo sie spodobal jednemu kapralowi pod imieniem adolf ktory rok pozniej w ten sam sposob probowal dojsc do wladzy w marszu w monachium jednak tego sie nie udalo bo jednostki wojska powstrzymali ten marsz nazistow a kapral uciekal z pola walki jak szczur ktory opuszcza tonacy okret niestety ten kapral 10 lat po tym nie udanym maerszu doszedl do wladzy pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
To były specyficzne czasy we Włoszech. Ludzie wciąż nie mogli zapomnieć o I WŚ. Należy wziąć to pod uwagę. Poza tym rządy Mussoliniego pod względem gospodarczym były w miarę udane. Gospodarka wprowadzona na tory produkcji wojennej i do tego polityka socjalna dały jakiś tam efekt. Oczywiście nie popieram systemów totalitarnych, ale czasy były wtedy zdecydowanie inne...

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
dzisiaj jest 9 listopad ta data jest mocno zakorzeniona w niemieckim narodzie 9 listopada 1918 roku powstala republika weimarska scheidemann wypowiedzial ja z okna reichstagu 9 listopada 1923 roku kapral adolf probowal przewrot ktory mu sie wtedy nie udal 9 listopada 1938 roku palono w niemczech synagogi i 9 listopada 1989 roku upadl mur berlinski minelo dzisiaj juz 18 lat historia jakos ten 9 listopad dla niemcow zarezerwowala pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
44 lata temu zostal zastrzelony w dallas prezydent kennedy i w ten tragiczny historyczny dzien urodzil sie tez boris becker skaczyl on dzis 40 lat pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
gdzie sa milosniki historii masahiko rts przepraszam rts ma computer uszkodzony pierunie czy zawsze tylko stary ma cos o historii pisac jaka rocznica jest dzisiaj nakrecono nawet w holiwodzie film o perl harbor 7 grudzien 1941 rok minelo dzis 66 lat pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Marku teraz to już dla mnie jest ważne, że był Pearl Harbor, ale np. ilu żołnierzy zginęło Razz a raczej marynarzy Razz


Bardzo dużo mam nauki na historii. Jednak muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś gorszego. Na razie jest nieźle. Oby przetrwac sesje Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Harada, jazdę będziesz miał dopiero na III roku. Wink A przedsmak będzie na II roku... Twisted Evil

Niedawno była kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego.... Jednak -zapewne ku rozczarowaniu Marka- nie napiszę nic.
ten temat był już bowiem maglowany. Rolling Eyes

zresztą ciężko się pisze o w pół do czwartej nad ranem...

Japoniec napisał:
Marku teraz to już dla mnie jest ważne, że był Pearl Harbor, ale np. ilu żołnierzy zginęło Razz a raczej marynarzy Razz
Tomaszu, była to sporawa liczba, nie pamiętam już jaka dokładnie, a traty sprzętowe jeszcze większe. Co do żołnierzy, to nie tylko byli to marynarze, ale także obsługa naziemna, w tym łączności jak i piloci. Poszła bowiem cała eskadra bombowa i dwie eskadry myśliwskie (te nie zdążyły nawet wystartować. Rzecz jasna największe straty poniosła flota Pacyfiku. Ofiar ze statków było kilka tysięcy. Straty sprzętowe to kosmos. Unieruchomione zostało ponad 80% floty, jeżeli liczyć najmniejsze jednostki pływające, jakie pozostały sprawne po ataku.
Cóż... Pearl Harbor urasta w moim mniemaniu do rangi symbolu, jeśli chodzi o ignorancję. Bo trudno to inaczej nazwać, kiedy tuż przed upływem terminu ultimatum japońskiego stan pogotowia bojowego w tej bazie był porównywalny ze stanem gotowości bojowej, każdego z nas podczas wakacji w Honolulu.
Niemniej jednak (hehh...) cesarz Hirohito, a raczej cała klika generałów i osób skupionych wokół cesarza (niewątpliwie b. wpływowych), takich japońskich "jastrzębi" podpisała na siebie 7 grudnia wyrok. Na siebie i na całą Japonię. Hm... Może to i dobrze, bo przynajmniej Japonia jest teraz normalnym krajem. A popatrzcie sobie na Koreę Płn., pozostawioną swego czasu samą sobie. Mało tego, gdyby nie interwencja jankesów pod egidą UN, to dziś mielibyśmy tylko jedną Koreę. I z pewnością nie przypominałaby ona Korei Płd.

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
dzisiaj jest 25 rocznica smierci slynnego pianisty artur rubinstein urodzil on sie w lodzi i mieszkal na piotrkowskiej przes jakis czas mysle ze nasze kolo napedowe rts z lodzi chyba numer ulicy piotrkowskiej poda pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Hehh... Mało tego... Smile Przyszedł na świat na Piotrkowskiej. Smile Dokładnie na Piotrkowskiej 78. W Łodzi spędził de facto tylko kilka lat, jako stały mieszkaniec, co nie znaczy, że nie jest łodzianinem. Sam kompozytor zawsze czuł się łodzianinem, miał duży sentyment do tego miasta... Nawiasem mówiąc, ciekawe, czy teraz miałby sentyment do Łodzi, gdyby widział to miasto rozkopane wzdłuż i wszerz i zakorkowane do granic możliwości. Evil or Very Mad
Dom, w którym się urodził znajduje się dokładnie na przeciw pasażu ...Rubinstein'a. Smile

Może coś więcej napiszę w muzyce, jak znajdę czas...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez RTS dnia Czw 23:03, 20 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Postanowiłem rozruszać trochę ten temat. Mam dla was mały teścik. Są to pytania z egzaminów z poprzednich lat ze starożytnego bliskiego Wschodu. Dodam tylko że jest to część pytań z tego egzaminu (reszta to Grecja i Rzym):



Post został pochwalony 0 razy
Janisz_


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Płock/Toruń
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Harada, ale pierdoły Very Happy

Mogę się w wyjaśnianie pobawić, reszta to jednak czysto historyczna wiedza, a tu bez podręcznika się nie obejdzie Very Happy

Moloch i Set, to bogowie .... Set jest zdaje się egipski, a Moloch hhhmmm .... akkadyjski maybe Wink
Zikkurat, to świątynia, taka ichnia piramida Very Happy
A kamień z Palermo to nie jest coś w guście kamienia z Rozetty (czy jak mu tam było Wink) ?

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Janisz_ napisał:
Harada, ale pierdoły Very Happy



Wspomnę, że to muszę umieć Very Happy


Janisz_ napisał:
Moloch i Set, to bogowie .... Set jest zdaje się egipski, a Moloch hhhmmm .... akkadyjski maybe Wink



O Bogach się jeszcze nie uczyłem Very Happy Jak poczytam to Ci dam znać czy masz rację.


Janisz_ napisał:
Zikkurat, to świątynia, taka ichnia piramida Very Happy


Zgadza się.


Janisz_ napisał:
A kamień z Palermo to nie jest coś w guście kamienia z Rozetty (czy jak mu tam było Wink) ?


Nie wiem Razz

Post został pochwalony 0 razy
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Vanish napisał:
Moloch i Set, to bogowie ....
Moloch to wielki budynek Sądu w Łodzi na Kościuszki, a set to przycisk od ustawiania budzenia na moim budziku. Laughing
A tak poważniej... Smile
Molloch jest kanaanejskim bóstwem ognia.
Zaś Set (albo Seth) wiadomo.Smile Ja tylko dodam, że kult pochodzi z miasta Enbojet (gr. nazwa: Ombos), jednego z ważniejszych ośrodków kulturowych w Górnym Egipcie w V nomie. W początkach I dynastii zasięg kultu sięgnął poza granice V nomu i z czasem Seth stał się niejako panem Górnego Egiptu. Kształt i wygląd Seth'a zmieniał sie z czasem. Ja natomista mam dla Was pytanko: kogóż wg mitologii zabił Seth? Smile

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
RTS napisał:
Ja natomista mam dla Was pytanko: kogóż wg mitologii zabił Seth? Smile
A to nie był czasem Ozyrys? Smile
A Set był równiez, wg mitologii chrzescijańskiej, bratem Kaina i Abla. Podobno Jezus Chrystus w prostej linii wywodzi się własnie od niego.
Ciekawostka jest fakt, iż, wg tej samej mitologii, Set żył 912 lat. Dało podstawy pod teorię religii bodajże judaistycznej, w myśl której Set zapoczątkował ród wampirów (lub czegos podobnego, nie jestem pewien).
W sumie trochę zabawnie to wygląda - jeśli bowiem zebralibyśmy to wszystko "do kupy", okazałoby się, że jednym z judaistycznych proroków był wampir Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez master_of_flamaster dnia Śro 17:51, 16 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Janisz_


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Płock/Toruń
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Master, gdzie takie bzdury można przeczytać Wink Question
Zgadzam się natomiast co do Ozyrysa Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Set był wrogiem Ozyrysa, ot co Razz


Set był Bogiem pustyni i burzy. Przynosił zło Razz

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Janisz_ napisał:
Master, gdzie takie bzdury można przeczytać Wink Question
Zgadzam się natomiast co do Ozyrysa Very Happy
Informacji numer dwa (odnośnie owych wampirów) potwierdzić nie mogę, kiedyś cos na ten temat usłyszałem jedynie. Jednak wydaje się to być niezłe wytłumaczenie dla jego długowieczności, a w dawnych czasach lubiano sobie demonozowac różne persony.
Jednak co do tych dziewięciuset lat oraz trzeciego syna Adama i Ewy, brata Kaina i Abla - możesz to przeczytać w Księdze Rodzaju. Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez master_of_flamaster dnia Śro 19:52, 16 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ciekawa teoria z tymi wampirami, masterze... Laughing Laughing
Co do pytania, zgadza się. Cool
Jeśli zaś chodzi o tę długowieczność, to raczej ciężko jest w to uwierzyć, tym bardziej, że dawniej ludzie żyli zwykle dużo krócej niż teraz. Ale niektórzy ponoć w to wierzą. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Dlatego dziwi, że Zygmunt Stary miał ponad 40 łat jak przejął koronę polską Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
stary


Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 14926
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: dortmund
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
dzisiaj jest 25 rocznica smierci slynnego brazylijskiego pilkarza garrincha pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ciekawa postać, chociaż sama spuściła się na dno... Słaby charakter?..

Post został pochwalony 0 razy
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu: Kilka słów na temat "Strachu" Jana Tomasza Grossa.
Wiem, że ów post (bo już widzę) jest niemiłosiernie długachny i że w zasadzie nie nadaje się na określenie tego postem, a pościskiem. Rolling Eyes W zasadzie jest to prawie recenzja, ale prawie, ponieważ do fachowości wiele temu brakuje (choćy dlatego, że nie wszędzie opierałem się na literaturze fachowej), a dwa, że jeśli by to traktować jako recenzję, należałoby uznać ją za bardzo niepełną.
Ponieważ jest to dość długie pościsko, proszę, by najpierw przeczytać je w całości, a potem dopiero po fragmencie odnosić się do mojej wypowiedzi. Nie jest to prośba podszyta jakimś moim "ego", po prostu nie będzie mi się chciało odnosić do komentarzy, czy pytań userów co do danego fragmentu, kiedy było to już wyjaśnione kilka linijek poniżej, czyli pisania w gruncie rzeczy tego samego. Ot, jestem leniem. Wink Proszę też o wybaczenie, że będzie to post nieco chaotyczny, ale pisałem go praktycznie na bieżąco teraz, więc jesto to nizbyt poukładane. Rolling Eyes
W poście tym są także ...przypisy. Smile Jednak są one głównie odnośnikami do literatury (wąskiej, bo opartej na tej, którą posiadam w domu) szczególnie po to, by pomóc dotrzeć do danej literatury niedowiarkom. Wink Niektóre jednak są też dodatkowym objaśnieniem.
Zapewne mimochodem w dużej mierze opierałem się tu na świeżo wydanej książce prof. Marka Jana Chodakiewicza pt. "Po zagładzie. Stosunki polsko-żydowskie 1944-1947", którą dopiero co przeczytałem i stąd też dużo odnośników do tej właśnie pozycji. Niemniej jednak zainteresowanym bardzo polecam tę monografię. Smile

Mam nadzieję też, że długością nie rozniosę serwera forum, bo inaczej Pucenty nigdy by mi tego nie wybaczył. Wink Rolling Eyes

Aż strach pomyśleć, że ten post będzie nieco długachny. Przyznam szczerze, że i mnie samego przeraża myśl, że rozpiszę się do granic możliwości, ale obiecałem -przede wszystkim sobie- że zajmę jakieś stanowisko wobec książki J. T. Grossa „Strach” na tym forum. Nie można przejść wobec tego obojętnie i nie chodzi tutaj o to, że np. autor mógłby nie mieć racji. Jeśli ktoś nie ma racji, a wydaje książkę, to tym bardziej trzeba zabrać głos w danej sprawie. A jako, że jestem historykiem, to czuję się w obowiązku zająć odpowiednie stanowisko. Ale pisząc o trudnych stosunkach polsko-żydowskich nie można stety niestety ująć całego problemu w jednym zdaniu.

W rzeczywistości prof. Jan Tomasz Gross jest bardziej socjologiem, niż historykiem, związany z Uniwersytetem w Princeston. W zasadzie uczelnie amerykańskie za każdym razem potrafią mnie zaskoczyć. Tym razem zaskakują mnie tym, że potrafią być tam wykładowcy, którzy do swojej profesji podchodzą w jakiś dziwny, często bardzo powierzchowny sposób i są tacy, którym zależy przede wszystkim na rzetelności badań i obiektywizmie. Pan Gross kojarzy mi się jakimś dziwnym trafem z tym pierwszym opisem. Natomiast kompletnie nie spodziewałem się, że amerykańska uczelnia humanistyczna może wydać tak rzetelnego i dokładnego badacza, jakim jest prof. Marek Jan Chodakiewicz, który jest jednocześnie uznany w USA, związany z tamtejszym środowiskiem naukowym i jednocześnie jest rzetelny, dokładny, rozważny, krytyczny, czego brakuje niejednemu zagranicznemu historykowi.

Mniej zaskakujące jest (przynajmniej dla mnie) jednak to, że już od dawna jest multum prac poświęconych stosunkom polsko-żydowskim zarówno w Polsce okresu okupacji hitlerowsko-sowieckiej, jak i w Polsce powojennej. I to traktującej o historii tak, że niejednemu Polakowi nie spodobałoby się to. Wink Problem chyba polega jednak na tym, że brakuje tym pracom jednak medialności. Prof. Chodakiewicz jednak potrafił znakomicie ukazać także wiele braków i w tychże pracach. I trzeba tu zaznaczyć, że owym pracom brakuje przede wszystkim wiele bardziej wyczerpujących wyjaśnień, są to z reguły albo szczątkowe informacje, albo wspomnienia, a te, raz, że nie są dokładne, co wynika samo przez się, a dwa, że często są to relacje wielce subiektywne, a co za tym idzie, krzywdzące obie strony. W zasadzie na początku musimy sobie szczerze wyjaśnić, że nauka sensu stricte o stosunkach polsko-żydowskich w z najtragiczniejszych okresów jest wręcz w powijakach. Nie jest to kwestia tego, że brakuje nam historyków fachowych par excellence, raczej problem polega na tym, iż wiele rosyjskich archiwaliów z okresu ZSRR wciąż jest dla nas niedostępne. I nauka nie posunie się znacząco naprzód, dopóki dopóty nie otworzy się i nie udostępni archiwów rosyjskich. Bo nawet Teczka Specjalna Stalina ds. Polski, która jest już dostępna dla naszych i zachodnich historyków, nie wyjaśnia wszystkiego. Wiele odpowiedzi znajduje się bowiem w zespołach (archiwalnych) NKWD (a te wciąż są dla nas zamknięte i chyba jeszcze długo będą). Zbyt mało jest też w ogóle danych, ponieważ nie wszystkie były one odnotowywane przez władze komunistyczne (w czym zgadzam się z prof. Grossem) lub po prostu zaginęły, albo zostały zniszczone (czyli nie zachowały się do dnia dzisiejszego), zaś do wspomnień poszczególnych osób należy podchodzić ze szczególną ostrożnością. Ponadto –co historyków i badaczy przyprawia dzisiaj o prawdziwy ból głowy- wiele relacji pozostaje niesprawdzonych. I cóż z tego, że jest kilka poważnych prac na ten temat, czy autorstwa wspomnianego już M. J. Chodakiewicza, czy też A. Całej, jeżeli wiele omawianych kwestii wymaga jeszcze dogłębnego sprawdzenia, zweryfikowania, zbadania. A już zdarzały się liczne przypadki –proszę mi wierzyć- kiedy zeznania świadków, czy wspomnienia okazywały się nieprawdziwe. Najsmutniejsze jest jednak to, że wielu naukowców (szczególnie izraelskich i zachodnich) powiela swoje prace na owych nieprawdziwych relacjach. „Przejechał” się na tym już niejednokrotnie Instytut Iad Vashem, który bez większej wnikliwości często powielał wyniki badań archiwalnych The American Jewish Yearbook. Gdyż zawsze w miarę weryfikowania danych, np. dotyczących śmierci Żydów, np. w Polsce, za każdym razem przy kolejnym wydaniu tegoż, dane zmieniały się.

Ale żeby nie przedłużać, to może do rzeczy… „Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści” (czy jak kto woli w tytule oryginalnym: „Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz: An Essay in Historical Interpretation”) ukazał się już w 2006 roku na rynku zagranicznym. Niektórzy z Polaków podnieśli wielkie larum, ponieważ, jak słusznie stwierdził J. T. Gross, uderzyło to w ich wydumany romantyczno-martyrologiczny obraz dziejów Polski, przedstawiany przez dawną historiografię polską. Ona w istocie uczyła nas, że naród polski był ową czystą moralnie ofiarą w swoich dziejach, a jeżeli czynił coś okrutnego, to miał ku temu powód. Poniekąd to racja, ponieważ, w mentalności wielu Polaków ich historia jawi się jako męczeńska, a nie zbrodnicza, co jest oczywiście błędne. Naród polski ma na kartach swoich dziejów zarówno czyny chwalebne, męczeńskie, jak i te, których należy się wstydzić. I pod tym względem nie różnimy się niczym szczególnym od innych nacji. A jednak przekłamane wizje wciąż drzemią wśród tych, którzy myślą o dziejach Polski tylko i wyłącznie w kategoriach martyrologicznych. A to co czynili lisowczycy w XVII-wiecznej Rosji nikogo z nas za specjalnie nie rusza. Historia powojenna jednak jest już dużo świeższa. Twisted Evil

Czy oznacza to jednak, że prof. Gross ma we wszystkim rację?.. Myślę, że znam motywy J. T. Grossa, założywszy, że miał w rzeczywistości czyste intencje. Rozumiem i w pełni pochwalam, że chciał napisać kontrowersyjną książkę z premedytacją, po to, by sprowokować większe zainteresowanie naukowców badaniem stosunków polsko-żydowskich, szczególnie polskich naukowców, bo przecież to oni mają w tym temacie największe pole do popisu. Chciał także sprowokować ogólnonarodową dyskusję, bo przecież dotyczy to także nas samych. I z tymi zamierzeniami zgadzam się jak najbardziej.

Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu jakieś takiej tendencyjności w „Strachu…” Grossa. Czytając tę książkę odnosi się wrażenie, iż podczas okupacji oraz w powojennej Polsce, gdziekolwiek nie pojawił się Żyd, był mordowany lub w najlepszym razie szykanowany i traktowany, jako persona non grata, że wszędzie był otoczony przez zgraję żądnych krwi żydowskiej Polaków. A jest to jak najbardziej mylne wrażenie. Przyznam szczerze, iż nawet specjalnie nie czepiałbym się tej książki (i myślę, że tak samo nie czepialiby się historycy), gdyby nie zawarty w podtytule napis „Esej historyczny”. Tu w zasadzie powstaje solidny klops, z którym nie bardzo daje sobie radę sam autor. Słowo „historyczny” bowiem zobowiązuje przede wszystkim do jak największej wiarygodności, a ta wymaga wszechstronnego spojrzenia na dany problem. W książce pana Grossa bardzo brakuje mi tego. Nie stara się on przyjrzeć problemowi z bliska, nie szuka przyczyn takich to, a takich wydarzeń. Wszystko zdaje się być skwitowane jednym tylko słowem: „antysemityzm” bez większego zainteresowania się problemem. Myślę, że autor zdał sobie w pewnym momencie sprawę z owej tendencyjności, toteż próbował usprawiedliwiać to dodaniem lub zmianą do tytułu słowa „esej”. I słowo daję, że nic nie mówiłbym, gdyby w podtytule był przymiotnik „socjologiczny”. Byłoby to dużo bardziej odpowiednie. Jednak określenie eseju, jako „historyczny” wciąż pozostaje i musi pozostawać w sztywnych normach. Historia bowiem tym się różni od innych nauk humanistycznych, że musi się opierać na prawdzie nie wypaczonej i obiektywnej, często wręcz na liczbach (stąd też są dążenia w nauce historycznej do przerzucenia ciężaru badań na historię kwantytatywną). Trzeba mieć zawsze na uwadze, że wszelka tendencyjność wręcz wypacza bowiem prawdę, co łatwo prowadzi do przekłamania historii. Eseje historyczne bowiem można tworzyć dopiero na podstawie wyników badań historycznych, na podstawie książek naukowych, które powstają przecież na bazie opracowanych przez archiwistów źródeł historycznych. A tymczasem w owych dziejach jest jeszcze pełno białych kart (!). Naukowcy bowiem do tej pory nie mogą ustalić dokładnej liczby Żydów, którzy ponieśli śmierć w Polsce lubelskiej, nie mówiąc już o zbadaniu każdego przypadku. Shocked Więc jak można pisać esej o czymś, co nie jest dostatecznie zbadane, co wymaga jeszcze wielu wyjaśnień i dochodzeń??? Nie dziwi mnie zatem, że przez większość grona naukowego owa publikacja została najzwyczajniej odrzucona. Szkoda tylko, że za granicą stała się ona pożywką dla tej części diaspory, która ze znanych sobie powodów jest dosyć nieprzychylnie ustosunkowana do Polski i jej narodu, co powszechnie znane jest już, jako antypolonizm. Ale to już zupełnie inna kwestia. A więc do rzeczy…

J. T. Gross często opisuje wydarzenia jednostronnie, nie dając przykładów, które jednak kłóciły się z jego tezami lub nie zagłębia się bardziej w daną problematykę, np. . Np. autor w rozdziale I pt. „Ile milionów chrześcijan widziało z bliska mękę trzech milionów żydowskich współobywateli?” porusza problem wiedzy Polaków n/t dokonujących się losów Żydów za okupacji nazistowskiej. Niewątpliwe jest, że okoliczni mieszkańcy Chełmna, Treblinki, czy Brzezinki wiedzieli, czy raczej domyślali się, co się dzieje za drutem kolczastym. Należy sobie postawić kilka pytań. Co mógł zrobić zwykły Kowalski, wiedząc, że za samo zbliżenie się do tych drutów zostanie zastrzelony lub przechwycony, by automatycznie znaleźć się po drugiej stronie i podzielić los żydowskich ofiar? Gross to najzupełniej rozumie i tutaj nie ma pretensji. Pretensje pojawiają się natomiast, że społeczeństwo polskie partycypowało w grabieży majątków żydowskich ofiar. I cóż takiego majętnego było w owych majątkach, skoro przygniatająca większość polskiej diaspory żyła w nędzy, a stanowił ją żydowski proletariat, na który składali się głównie żydowscy robotnicy, wiejscy wyrobnicy, czy po prostu bezrobotni lub ludzie bez stałego zajęcia). Albowiem żydowskich przedsiębiorców i kupców było przed wybuchem wojny zaledwie 30%. W miastach bowiem robotniczych, takich jak np. Łódź proletariat wśród ludności żydowskiej stanowił w międzywojniu 67,3% [1] . Podobne dane dotyczą innych miast, gdzie znajdowały się większe skupiska żydowskie, jak Warszawa, Kraków (szczególnie Kazimierz), czy Białystok [2] . Pamiętać jednak należy, że i nie wszyscy kupcy żydowscy byli majętni. Większość z nich bowiem klepała biedę, aż piszczało, a ich nędzne kramiki bardziej odpychały, niż zachęcały potencjalnego klienta. Jeśli chodzi o mniejsze miejscowości, to praktycznie całe te miasteczka stanowiły żydowskie tzw. stetle (a więc były one w 100% zamieszkałe przez ludność żydowską, gdzie w miarę majętni byli jedynie cadycy, młynarze, czy rabini). W innych miasteczkach ludność ta była też wysoka, chociaż już w mniejszości w stosunku do innych narodowości. Wieluniu ludność żydowska stanowiła np. 33,4%, której gehenna zaczęła się już na samym początku września, kiedy Niemcy mając informacje o skupiskach żydowskich szczególnie gorliwie bombardowali takie miejscowości, jak właśnie Wieluń [3]. W wielu pozostałych wsiach i miasteczkach – proszę mi wierzyć- było podobnie, gdzie były one brutalnie równane z ziemią przez niemieckie lotnictwo. Czy wiele zatem z tego pozostawało do zabrania?

Powstaje też innej natury pytanie. Mianowicie, wtedy podczas okupacji, gdzie Polacy żyli w głodzie, zaś podstawowe produkty żywnościowe, takie jak ziemniaki i chleb na czarnym rynku sięgały niebotycznych sum, gdzie nie wolno było pracować na własną rękę (dozwalano bowiem tylko pracę na potrzeby Rzeszy), gdzie zdobycie choćby głupiej pierzyny było luksusem dla człowieka (pomijam tu rzecz jasna szmalcowników, paserów, hochsztaplerów i inne elementy przestępcze), co mieli zrobić, żeby przeżyć. Oddać Niemcom? Owszem, w jakimś stopniu jest to niemoralne, ale przeciętny człowiek robił wtedy wszystko, byleby przeżyć kolejny dzień. A miały przecież miejsce przypadki, kiedy Żyd zabierał majątek Żyda, chociaż długo z tego z reguły nie korzystał, bowiem za niedługi czas i on sam znajdował się w następnym transporcie, albo w obozie przesiedleńczym, z którego był oddelegowywany do getta [4].

Zgadzam się, że było wiele osób, które tylko czekały na to, kiedy Niemcy zabiorą daną rodzinę żydowską i osoby te będą mogły wreszcie rozgrabić pozostałości własności żydowskiej. Zgadzam się, że nie jest to moralne, tylko proszę zwrócić uwagę na to, że na każdej wojnie są szabrownicy, bandyci, maruderzy, ludzie postępujący niemoralnie (nawet ci, którzy moralnie postępują w normalnych warunkach). Wojna rodzi w ludziach demony i niejeden z nas być może postępowałby podobnie w nienormalnych warunkach. Prof. Gross nie może się nadziwić, że Polacy mając tę świadomość, że po Żydach będą następni, i tak liczą na zabranie czegokolwiek, co wcześniej należało do Żydów. I nie dziwi mnie to, gdyż autor zawsze będzie się temu dziwić, dopóki nie zrozumie realiów wojny. Nie bierze bowiem pod uwagę tego skromnego faktu, że wówczas żyło się DOSŁOWNIE z dnia na dzień i mało kto myślał poważnie, co będzie jutro. Wtedy na pierwszym miejscu było myślenie, jak ja dożyję wschodu Słońca.

Obok swoistej tendencyjności mamy także do czynienia z wieloma nieścisłościami, które stają się wręcz przekłamaniem. Historyk bowiem nie może sobie na coś takiego pozwolić. I tak np. pan Gross czasami się gubi lub świadomie dopuszcza się rażących owych nieścisłości, co prowadzi do rażących przekłamań. Np. na s. 21 pisze:

Cytat:
Latem 1941 roku we wschodniej części Polski, którą Niemcy wówczas zajmowali po napaści na ZSRR, zaczęły się mordy masowe na Żydach, między innymi 10 lipca 1941 roku dokonano zbrodni w Jedwabnem.


Tutaj w zasadzie nie wiadomo, czy pisze o zbrodniach dokonanych przez Einsatzgruppen SS, które wkraczały w ślad za Wermachtem i dokonywały niebywałych rzezi głównie na Żydach, czy też autor sugeruje, że masowych mordów dokonywali Polacy, bo przykład Jedwabnego tak właśnie sugeruje, co jest absolutną nieprawdą. Jednak z dalszego tekstu raczej wynika, że pan Gross miał na myśli zbrodnie dokonywane przez SS, bo zarzuca, że dokonywano je na oczach Polaków (ja bym dodał na oczach przerażonych Polaków, którzy nie mieli –co nie dziwi- odwagi choćby nosa wychylić na ulice). O tym samym Gross pisze w „Upiornej dekadzie…”, gdzie tam jeszcze wyraźnie stwierdzał, iż mordów dokonywały specjalne oddziały SS [5]. Więc po co tu przykład Jedwabnego? Wyraźne jest tu sugerowanie, jakoby to Polacy masowo i systematycznie mordowali Żydów, nie zaś Niemcy. Bo przecież w Jedwabnem pogromu dokonali polscy mieszkańcy. A zatem… zwykły przypadek zagubienia się autora, czy celowy zabieg?.. Odnoszę wrażenie, że jednak celowe jątrzenie, skoro dokładnie to samo jest zasugerowane na s. 23.

Z kolejnym przekłamaniem, czy też nieścisłością mamy do czynienia w genezie tytułu rozdziału 2, pt. „Moszek, to Ty żyjesz?” Otóż geneza tego tytułu bierze się stąd, że Polacy często wrogo przyjmowali powracających z np. obozów ocalałych Żydów. To prawda, ale nie wszędzie tak było i to należy podkreślić. Według pana Grossa w owym pytaniu kryło się raczej zdziwienie podszyte niepokojem o zagarnięty po powracającym Żydzie majątek. W domyśle pytanie takie stawiane na powitanie oznaczało: „Moszek, to ty żyjesz??? K… mać! Przecież ty miałeś zginąć! Nie po to zagarniałem twoją chałupę, kołdry, czy ubrania, żebyś ty teraz po to wrócił!”. Nie przeczę, że taki podtekst krył się w owym powitaniu „Moszek, to ty żyjesz?” Z tym, że wiele takich pytań było już sprawdzonych naukowo i równie często miały one kontekst bardzo przyjazny. Oznaczały one zaskoczenie, ale zaskoczenie w połączeniu z radością, że powracający Żyd ocalał. Np. M. J. Chodakiewicz przytacza wspomnienia Moishe Sokołowskiego, który tuż po wojnie powrócił do Kielc z Auschwitz do swego skromnego majątku. Jego również Polacy przywitali pytaniem „Żyjesz? Jak to przetrwałeś?” Sokołowski nawet po latach nie dopatrywał się w tym cynizmu. Wspominał, że Polacy byli dla niego bardzo mili, życzliwi i pomagali mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wprawdzie później dodał, że w okresie późniejszym w całym mieście Polacy już nie byli tacy mili, ale nadal w istocie nie można przyjąć tego za pewnik obecności obłudy w tym pytaniu, ponieważ w innych licznych przykładach, opartych na takich samych powitaniach, przyjazne nastawienie trwało i po okresie początkowym i przybierało różną postać, od regularnych kontaktów przyjacielskich – prywatnych lub służbowych, po jednorazowe akty dobroczynności [6]. I dalej cała seria przykładów, że „po lipcu 1944 roku polski znajomy pomógł Żydowi odzyskać mieszkanie w Lublinie i załatwić pracę. Inny Polak znalazł mu nowe mieszkanie, kiedy Żyd przeprowadzał się do Gdańska w 1946 r.” [7] oraz wiele, wiele innych.

W innym miejscu p. Gross, powołując się na A. Skibińską i J. Petelewicza opisuje, iż policjanci granatowi często znęcali się nad Żydami, czasem mordowali, a na wsiach mieli dużo swobody i byli (sic!) niezależni od niemieckiej władzy zwierzchniej (s. 39). Przede wszystkim mój uśmiech wzbudza stwierdzenie o –cytuję- :”braku zależności od zwierzchniej władzy niemieckiej” i chyba takie zdanie każdego mającego względne pojęcie o najnowszych dziejach, rozbawi. Ale to już nie o to chodzi. Przede wszystkim, ani ta dwójka (?)naukowców, ani oczywiście p. Gross nie zainteresowali się przekrojem społecznym szeregowych funkcjonariuszy policji granatowej. A był on w zasadzie identyczny, na jakim opierały się MO i UBP w Polsce lubelskiej. Byli to przede wszystkim najgorsze typy spod ciemnej gwiazdy, element bandycki, który był z taką lubością rekrutowany przez oba totalitaryzmy. Ale gdzie tam p. Gross będzie się zagłębiał w takie szczególiki… Rolling Eyes

Kwestią w zasadzie otwartą pozostaje liczba Żydów, którzy zginęli w powojennej Polsce. Dane podawane tu przez różnych autorów są niebywale różnorakie, począwszy od fantastycznych, po te najbardziej miarodajne. Na s. 57 w przypisie 24 autor powołuje się na dane L. Dobroszyckiego, J. Adelsona, czy D. Engela, gdzie są ogromne rozbieżności podawanych ofiar i nie potwierdziły się.

Według J. Adelsona, w powojennej Polsce zginęło ok. 2000 Żydów [8]. Tymczasem Chodakiewicz podaje zupełnie inne liczby. Otóż pisze on, iż „w Polsce od lipca 1944 do stycznia 1947 r. zginęło najprawdopodobniej co najmniej 400 i co najwyżej 700 Żydów i osób pochodzenia żydowskiego” [9]. Skąd taka rozbieżność?.. Otóż wydaje się, że J. Adelson wlicza w tę liczbę wszystkie lub prawie wszystkie wypadki zabójstw Żydów. W tym przekonaniu napawa mnie stwierdzenie, iż „tzw. akcja pociągowa „prowadzona w głównej mierze przez oddziały NSZ, polegająca na rozstrzeliwaniu repatriantów żydowskich wyciągniętych z transportów, pochłonęła ok. 200 ofiar" [10]. Jestem ciekaw na jakiej podstawie J. Adelson twierdzi, że wszyscy napadający byli z NSZ i czy w ogóle byli związani ze strukturami podziemnymi. Owszem, akcje pociągowe miały miejsce. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że hasło „akcje pociągowe” powstało droga obiegową. Nie miało to bowiem nic wspólnego z jakąś odgórną akcją „oczyszczania pociągów” przez siły niepodległościowców (a więc AK, NSZ, NOW, WiN, POW, TAP, bojówki „Nie” i in.), prowadzona na terenie całej wyzwolonej Polski. Napady na pociągi zdarzały się bardzo często. Miały one jednak różnorodny charakter i były dokonywane przez różne osoby. Były więc to akcje AK przeciwko pociągom wiozącym komunistycznych notabli, przeciwko transportom wojskowym Armii Czerwonej i LWP, były też wreszcie akcje na pociągi cywilne, w celu wynajdywania komunistów i dokonywania egzekucji, często siły podziemia wiedziały kogo i gdzie w danym momencie szukać. Często też komunistami byli Żydzi (czy to w administracji cywilnej, czy to w UB, czy też jako żołnierze sowieccy współpracujący z NKWD). Często też dokonywano egzekucji na Żydach, którzy po prostu denuncjowali grupy partyzantów niepodległościowych, czy działaczy podziemnych i wówczas dokonywano akcji odwetowych na tychże osobach (co oczywiście nie ograniczało się do akcji pociągowych, ale także wszelkich akcji w Polsce). Ale na te cywilne pociągi często gęsto dokonywane były zwyczajne napady rabunkowe zwykłych band, które często przebierały się lub podawały się za siły podziemia. Dlaczego? Proste jak drut. Żeby zmylić ślad. Wiadomo przecież, że w okresie zbrojnego powstania podziemia przeciwko komunistycznej władzy siły komunistyczne skupiały się głównie na zwalczaniu polskiej partyzantki. W warunkach takiego chaosu trudno było odróżnić zwykłe bandy rabunkowe lub maruderów od oddziałów niepodległościowych. Przy owych napadach, gdzie Polska, jak i Europa Środkowo-wschodnia dopiero co mogły odetchnąć od zagłady i terroru zafundowanego przez nazistów i gdzie w związku z tym nie było szacunku dla życia ludzkiego, często dokonywano brutalne morderstwa. Były też wreszcie bandy ludzi do cna zdegenerowanych, skrajnie antysemickich, które w istocie wyszukiwały Żydów lub ludzi pochodzenia żydowskiego w owych pociągach, tylko po to, by ich zabić (a przy okazji zabrać ich mienie). Te bandy też nie były wyjątkiem w kwestii podawania się za kogoś innego, niż w rzeczywistości się jest. Tymczasem p. Adelson wrzuca wszystkich do jednego worka.

Ale takie samo wrzucanie do jednego wora dotyczy nie tylko owych „akcji pociągowych”, ale wszelkich napadów, zabójstw, itp. W powojennej Polsce. Jeśli chodzi o dane L. Dobroszyckiego, to jest jeszcze ciekawsze kwestia.  J. T. Gross powołuje się w jednym przypisie na obu autorów. Tymczasem już sam D. Engel twierdzi, o liczbach Dobroszyckiego (1500) i Gutmana (1000) , że „obydwie liczby zdają się być zbyt wysokie” [11]. Z kolei Gross uznaje je za zaniżone, ponieważ Engel opierał się wyłącznie na sprawdzonych przypadkach, podkreślając, że administracja komunistyczna nie odnotowywała wszystkich przypadków. Jeżeli jednak dodamy do tego fakt, że Engel opierał się nie tylko na danych archiwalnych komunistów, ale także na relacjach żydowskich, to trochę się to kłóci z przekonaniem pana Grossa. Rolling Eyes

Engel zawarł też ciekawe spostrzeżenie. Mianowicie dokonał porównania (lub przynajmniej próbował porównać) przypadki śmierci Żydów z przypadkami śmierci Polaków, którzy byli zwolennikami komunizmu. Opierając się na starym bilansie sporządzonym swego czasu p[rzez komunistów, stwierdził on, iż między wrześniem 1944 r., a grudniem 1947 niepodległościowcy zabili 6475 osób narodowości polskiej. Autor ponadto odkrył interesującą zależność, mianowicie, że „z pewnością szczyt przemocy Polaków wobec Polaków wiosną 1945 r. pokrywał się z grubsza z okresem największego zagrożenia dla Żydów, a umiarkowany wzrost liczby zabójstw zwolenników nowych władz na wiosnę 1946 r. w pewnym stopniu odpowiadał podobnemu wzrostowi liczby ofiar żydowskich” [12]. Zatem wiele przypadków śmierci Żydów nie można łączyć z tym, że zostali zabici dlatego, że byli Żydami, gdyż równie często byli zabijanie za czynną współpracę z reżymem komunistycznym. Mimo tego, Chodakiewicz wytyka pewien błąd Engelowi, gdyż stwierdza, że w innej części swojej pracy, Engel „kwestionuje on własne stwierdzenia, ponieważ w niektórych miesiącach, na przykład w marcu 1945 r., zginęło więcej Żydów, niż zwolenników władz komunistycznych” [13]. Dalej przytaczając słowa Engela, że „wydaje się wysoce prawdopodobny fakt, iż relatywny wzrost liczby zabitych Żydów odnotowany w tym miesiącu można uznać za automatyczne odzwierciedlenie powiązania Żydów z komunistami”, twierdzi iż, może to być słuszne, zważywszy także na pospolitość bandytyzmu i napadów rabunkowych dokonywanych zarówno na Żydów, jak i Polaków. Krytyk J. T. Grossa mógłby się zadowolić tymi –w sumie solidnymi argumentami-, jednak Chodakiewicz doszukuje się wątpliwości. Zadaje on bowiem pytanie, czy Engel wyliczył straty jedynie spośród osób, które otwarcie i jawnie przyznawały się do przynależności do społeczności żydowskiej. Wiadomo bowiem, że wielu Żydów ukrywało w tamtym okresie swoje pochodzenie, więc ich śmierć mogła być uznana za śmierć Polaka. Jednak wziąć należy pod uwagę też to, że władze komunistyczne często podawały nieprawdziwe liczby. Toteż do danych zawartych w komunistycznej dokumentacji należy podchodzić ostrożnie bo (jak zauważa np. prof. A. Paczkowski [14]) władze komunistyczne często zawyżały swoje straty, np. uznawały śmierć w wypadku samochodowym danego funkcjonariusza za śmierć podczas walki. Z drugiej strony najwięcej Żydów-funkcjonariuszy komunistycznych zajmowało zwykle stanowiska kierownicze, toteż nie brali oni bezpośredniego udziału w walkach. Toteż de facto z rąk niepodległościowców zginęło mniej komunistów, niż zwykle podają dane ówczesnej władzy. Zatem wpływa to znacząco na sytuację Żydów. Ale powstaje zatem pytanie, czy niepodległościowcy zabijali Żydów z pobudek rasistowskich vel antysemickich? Nieliczni z pewnością tak, jednak trzeba też wziąć pod uwagę psychologię zagrożenia. Jest wielce prawdopodobne, że podobnie, jak podczas okupacji hitlerowskiej, tak i podczas okupacji sowieckiej od 1944 r., podziemie zabijało nie tylko winnych faktycznie, ale też wszystkich tych, którzy znajdowali się najbliżej partyzantów, stanowiąc największe zagrożenie, prawdziwe bądź tylko potencjalne, a także tych, których można było zaatakować bez większego ryzyka. Należy bowiem pamiętać, że w przeciwieństwie do Żydów, podziemie niepodległościowe po „wyzwoleniu” Polski, było nadal w ciągłym zagrożeniu i napięciu. Za D. Blus-Węgrowską Chodakiewicz podaje przykład raportu z kieleckiego za okres od 1 lipca 1945 r. do lutego 1946, że podczas 840 napadów bandyckich zabito 135 osób, w tym (sic!) 5 Żydów. Wśród ofiar było też 24 funkcjonariuszy UB i 17 milicjantów [15].

Zatem nie można przypisywać każdej śmierci Żyda polskiemu antysemityzmowi. Jak większość historyków izraelskich, czy żydowskich autorów wspomnień, tak i pan Gross bez większego zainteresowania się problemem, wszystko podciąga pod łatkę antysemityzmu. Np. na s. 121, J. T. Gross za przykład polskiego antysemityzmu dziecięcego podaje sytuację, jaką Z. Nałkowska opisała w „Dziennikach” podczas swojej wizyty w Domu Sierot Żydowskich w Otwocku. Poniżej fragment z „Dzienników”:

Cytat:
[G]Dy weszłam między dzieci, myślałam, że to pomyłka – wszystkie o wyglądzie aryjskim, prawie nie ma oczów czarnych i kędzierzawych włosów. Cóż to znaczy? No właśnie, dlatego one w ogóle są! Dlatego ocalały one z obozów, nor, piwnic i ruin, gdzie się ukrywały. Oto szczególna selekcja.


Jak dla mnie, jest to przykład sposobu, w jaki ratowano żydowskie dzieci przed zagładą podczas okupacji hitlerowskiej, nie zaś dziecięcego antysemityzmu w powojennej Polsce. Ze strony pan Grossa jest to swoista bezczelność, podciągać to pod antysemityzm Polaków. Co innego stanowi historia Michała Głowińskiego, powracającego do rodzinnego Pruszkowa, opisana przez Grossa na s. 119-120. ale takich manipulacji, jak ta ze s. 121 czynić nie można. Zaś historykowi wręcz nie wolno, nie przystoi.

W jednym tylko miejscu J. T. Gross stara się wyjaśnić obecność antysemityzmu w Polsce, mianowicie na s. 185, w przypisie 26. Gross ma nawet rację, pisząc we wspomnianym przypisie, że:

Cytat:
Konsekwencje tak ukształtowanej wrażliwości wrażliwości obywatelskiej były dla polskiej racji stanu w pierwszej połowie dwudziestego wieku katastrofalne. W wieloetnicznym społeczeństwie prowadziły do anarchizacji państwa, a w zetknięciu z eksterminacyjnym antysemityzmem okupacji hitlerowskiej podważyły ostrość moralnych osądów wielu prostych ludzi.


To socjologiczne wyjaśnienie jest jak najbardziej słuszne i mówi dokładnie o tym, o czym częściowo pisałem wcześniej, wspominając o braku poszanowania dla ludzkiego życia. Gross tu jedynie rozszerzył ów problem o zachowania ludzi w tamtym czasie w ogóle. Autor „Strachu…” nie wyjaśnia jednak ani genezy, ani znaczenia stereotypu o „żydokomunie”. Odwołuje się on do żywego wówczas stereotypu „żydokomuny”. W istocie był to czynnik wpływający na antysemickie nastroje w społeczeństwie, ale nie wziął się on znikąd. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę bolesne dla Polaków reakcje mniejszości żydowskiej na widok bolszewików wkraczających do wschodniej Polski we wrześniu 1939 roku, przy jednoczesnym traktowaniu przez bolszewików ludności polskiej [16], czy też aktywny udział Żydów w strukturach komunistycznych sił bezpieczeństwa (polskich i radzieckich) w Polsce po 1944 r. Zapewne Żydzi ci nie stanowili większości społeczności żydowskiej w powojennej Polsce, jednak był to spory odsetek. Zresztą nawet nie musiał być to duży odsetek, ponieważ działalność żydowskich kolaborantów była odczuwana bardzo dotkliwie. Na domiar złego wcale do rzadkości nie należały bardziej ekstremalne przypadki. Np. Chodakiewicz pisze, że „najprawdopodobniej latem 1944 r. we Włodzimierzu Wołyńskim, Żydówka Irena Frandziak, którą wraz z niemowlęciem ukrywał Ludwik Janiak, poinformowała NKWD o placówce Armii Krajowej. Janiaka i pięciu innych powstańców wysłano do łagrów” [17]. Oczywiście nie jest pewne, czy owa Żydówka wiedziała, iż Janiak jest członkiem AK, jednak jest to wielce prawdopodobne. Potrzeba jakiegoś bardziej wyrazistego przykładu? Proszę uprzejmie, nie jest to trudne. Chodakiewicz na podstawie „Dziedzictwa” H. Grynberg podaje, że we wsi Dropie, koło Radzymina miejscowi Żydzi donieśli komunistom na młodego żołnierza Armii Krajowej, pomimo tego, że jego ojciec umożliwił im przetrwanie wojny. Żołnierz został aresztowany i nigdy nie wrócił do domu [18]. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że to dlatego, iż pewnie ów młody żołnierz przejawiał antysemickie poglądy, jednak raz, że wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, dwa, że i tak nie jest to wymierne i nie fair w stosunku do jego ojca. Inny przypadek dotyczy żydowskiego pułkownika LWP, który aresztował w czerwcu 1945 r. dra Jerzego Filipa „Biga” z AK. Dr Filip służył w czasie II wojny w oddziale AK kpt. Edwarda Błaszczaka „Groma”. Oddział ten kiedyś złapał tego samego Żyda i chciał go rozstrzelać, podejrzewając go szpiegowanie dla Niemców. Dr Filip wówczas uratował Żyda, prosząc kompanów, by go nie zabijali, tylko dali karę chłosty. Na szczęście po aresztowaniu w 1945 roku, drowi Filipowi udało się zbiec [19]. Podobnych przypadków jest znacznie więcej, z racji tego, że nieformalna współpraca Żydów z komunistami była bardziej powszechna, niż oficjalna służba w UB.

Wiele jest też przypadków, gdzie z obu stron (tj. polskich i żydowskich świadków) pada wiele wzajemnych oskarżeń. Często dotyczą one denunconowania przez Żydów, Kub nawet wymierzania sprawiedliwości prze nich na Polakach, a także odwrotnie, zachowań antysemickich Polaków, czasem nawet mordów. Wiele jest jednak niejasności owych przypadków, błędów, a nie doczekały się one jeszcze żadnego zbadania, jak np. wypadki zabitej rodziny polskiego młynarza z Mokobodów, zdarzenia w Mordach, czy Łosicach [20]. Oczywiście bywały także denuncjacje Żydów umotywowane. Często były to donosy lub mordy z zemsty, z chęci zysku lub też z powodów nieporozumień. (Chodakiewicz szacuje, że w ten sposób Żydzi skrzywdzili pośrednio lub bezpośrednio co najmniej 7 tysięcy Polaków [21]). To wszystko składało się na niechęć wobec Żydów, stąd też stereotyp „żydokomuny” kwitnął w najlepsze. Przyczyniała się także do tego najważniejszych osób w zbrodniczych resortach Polski Ludowej, czy to J. Bermana, czy Heleny Wolińskiej [22], jak i innych. Ów stereotyp „żydokomuny” był żywy eo ipso żywy również wśród bojowych organizacji niepodległościowych, szczególnie w NSZ.

Chodakiewicz też wyjaśnia swoiste błędne koło. Otóż historyk pisze: „oczywistą rzeczą jest fakt, że pozaprawne działania w celu wzięcia odwetu prowadziły do nadużyć. Było też jasne, iż informacje dostarczane NKWD prowadziły do karania nie tylko tych Polaków, którzy prawdopodobnie krzywdzili Żydów, ale również innych członków podziemia niepodległościowego, ich rodzin, przyjaciół, a nawet przypadkowych znajomych. W tym czasie komuniści śledzili, aresztowali, deportowali i zabijali dziesiątki tysięcy członków polskich organizacji konspiracyjnych, z których większość najprawdopodobniej nie tylko nie krzywdziła Żydów, ale czasami nawet pomagała. Dlatego też informatorzy byli znienawidzeni przez ludność polską, a szczególnie przez niepodległościowców. Czasami pojawiała się agresja przeciwko całej społeczności żydowskiej. To z kolei zmuszało wszystkich Żydów do szukania pomocy u komunistów” [23]. Jednak fakt faktem pozostaje, że po części niektórzy niepodległościowcy nie mogli uzasadnić swojej agresji wobec Żydów koniecznością obrony lub zemstą.

Gross porusza jeszcze jedną sprawę. Tu chodzi o oskarżanie przez wielu Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowej Organizacji Wojskowej o antysemityzm i eksterminację Żydów. Fakt, że w ideologii endeckiej antysemityzm był często obecny, jednak takie oskarżenie jest niczym innym, jak bezczelnym oszczerstwem. NSZ i NOW zwalczały przede wszystkim nazistów (podczas okupacji hitlerowskiej), jak i komunistów (po 1944 r.). pogląd o skrajnym antysemityzmie NSZ i NOW traci jakąkolwiek rację bytu wobec faktu, że w szeregach tych organizacji walczyło wielu Żydów (w większości uratowanych przez te siły z rąk hitlerowskiego okupanta), także i później przeciw komunistom. Tak było w przypadku oddziału NSZ pod dowództwem płk. Zygmunta Reliszki „Kołodziejskiego”, który walczył w powstaniu warszawskim. Pułkownik został zwolniony tylko dlatego, że Żydzi, którzy walczyli razem z nim, wstawili się za nim u władz sowieckich. Maria Nachtman, żołnierz NSZ, była w 1947 r. sądzona za członkowstwo w podziemnych strukturach. Nachtman jeszcze w czasie wojny pomagała wielu Żydom, wyprowadzała też dzieci z getta. Innym przykładem jest historia innych żołnierzy NSZ, Stanisława Saganowskiego „Dęba” i jego syna, Jerzego „Brzozę” z Aleksandrówki w powiecie kraśnickim, uratowanych przez ich współtowarzysza, także członka tego samego oddziału, partyzanta Żyda, Adama Brauna „Adama”, kiedy dwaj pierwsi znaleźli się w okrążeniu przez siły NKWD i UB [24].

Wreszcie niezliczone są przypadki pomocy udzielanej Żydom przez Polaków i Żydów Polakom (te drugie już po wojnie i najczęściej jako „spłacenie długu”).

Antysemityzm w powojennej Polsce był żywy, być może nawet powszechny, często miał podstawy ekonomiczne (te same, co w międzywojniu), o których pisze Gross. Często była to też niechęć, czy obawa przed powrotem Żydów, tych, co zagarnęli podczas wojny jakieś mienie tych Żydów, z czym się zgadzam. Ale ludzi, którzy owe rzeczy zagarnęli i niechętnie w związku z tym witali powracających Żydów nie było więcej od tych, którzy współczuli smutnego losu Żydom, lub byli obojętni. Natomiast przypadki wyganiania powracających Żydów, czy nawet ich zabijania z tego powodu można z powodzeniem zaliczyć do mniejszości.

J. T. Gross czyni także rażące błędy w metodologii naukowej. Szczytem wszystkiego jest poleganie na mailu przysłanym przez nieznaną osobę, w którym była zawarta kopia listu nadesłany przez czytelnika anglojęzycznej wersji „Strachu” do autora (s. 68, przypis 45). Laughing I jak tu można przeprowadzić krytykę zewnętrzną i wewnętrzną tegoż źródła, jak sprawdzić autentyczność? Smile

Jeszcze chciałbym króciutko -aby nie przedłużać postu- napisać o stosunku polskiego kleru do Żydów w tamtym czasie. Tutaj Gross ma sporo racji, że katolicki kler miał nastawienie antysemickie, ale było ono oparte głównie na stereotypach i swoistym zacofaniu tegoż kleru. A przecież kler do dziś bazuje w swoich poglądach na zacofaniu, zaś myśl katolicka jest wielce archaiczna. Rolling Eyes Te stereotypy, które były wciąż żywe nie tylko w polskim klerze, to głównie obwinianie Żydów za śmierć Chrystusa i łatwe uleganie innym stereotypom. Co gorsza, do dziś to pokutuje w zakamarkach katolickiego kleru.  Do dziś dnia bowiem np. w katedrze sandomierskiej wiszą obrazy przedstawiające (sic!) sceny z rzekomego rytualnego wysysania krwi dzieci chrześcijańskich przez Żydów na macę. Są one obecnie tylko przesłonięte. Nie wierzycie? Pojedźcie do Sandomierza i sprawdźcie. Smile

Jednak polemizowałbym z Grossem (co do pogromu kieleckiego) odnośnie zachowania się kilku delegatów kleru, którzy pofatygowali się na ulicę Planty 7 i rzekomo nie przeszkadzały im odbywające się wtedy dantejskie sceny (vide: rozdział 3). Z innych relacji wynika bowiem, że owi księża próbowali powstrzymać ludność kielecką, jednak zostali siłą niedopuszczeni do tego przez KBW i MO. Zgadzam się natomiast z tym, co napisał o klerze Gross na s. 203.

W zasadzie mógłbym (i być może w przyszłości znajdę czas i ochotę) zająć stanowisko w wielu kwestiach poruszonych przez J. T. Grossa, jednak po pierwsze primo: zmęczyłem się już pisaniem Razz , po drugie primo, wyszedł mi cholernie dłuuugi post, a po trzecie primo, mam coś jeszcze do zrobienia teraz. Smile

Na zakończenie tego pościska doczepię się jeszcze do dwóch karygodnych rzeczy, jakie mi przyszły do głowy i jakie na szybko znalazłem w książce.

Pierwsza rzecz, to fragment prologu „Od wydawcy”, napisanego przez jegomościa Woźniakowskiego (s. VII). Otóż ten dżentelmen pisze:

Cytat:
Dlatego wydajemy książkę Jana Tomasza Grossa, polskiego – choć pracującego w USA – historyka i socjologa, z nadzieją, że – mówiąc słowami Stanisława Krajewskiego – dzięki temu ta hańba, jaką był fakt, że po wojnie Polska była jedynym krajem, w którym Żydzi byli zagrożeni fizycznie jako Ż y d z i, [podkreślenie/pogrubienie moje], zostanie przepracowana należycie przez polskie myślenie.


Normalnie ręce i nogi opadają! Evil or Very Mad Jedynym krajem????? A co z pogromami na Słowacji, Węgrzech i innych krajach Europy środkowo-wschodniej??? Czy pogromy w Kijowie (maj 1945), w Koszycach (też maj 1945), w Wielkich Topolcanach (wrzesień 1945), w Kunmadaras, Mezokovesd i Hajduhadhazie (wszystkie w maju 1946 r.) albo w Diósgyör (czerwiec 1946) są moim wymysłem???? W tej sytuacji, albo należy podać w wątpliwośc wiedzę Woźniakowskich, Krajewskich i innych nawiedzonych, albo potraktować ich pamięć, jako wybiórczą. Jeszcze bardziej krew zalewa człowieka, jeżeli pomyśli sobie, że za granicą czytają takie bzdury. :/

Druga sprawa, to cytat ze stron 202-203:

Cytat:
Antysemityzm w dzisiejszej Polsce, jak słusznie napisał Czesław Bielecki, polega między innymi na tym, że neguje się istnienie antysemityzmu.


Aha! LOL Smile Smile Smile Wprawdzie nie neguję, że w Polsce jest jeszcze gdzie niegdzie zjawisko antysemityzmu, jednak dla mnie oznaczałoby to co najwyżej albo o niewiedzy negującego obecność antysemityzmu, życie w zakłamaniu lub zwyczajne kłamstwo, ale nie, że jest antysemitą. Zresztą samo w sobie takie stwierdzenie może wzbudzić tylko rozbawienie. Smile jest to jeden z wielu przykładów ewidentnego szafowania hasłem „antysemityzm”.

Reasumując: książka prof. J. T. Grossa pisze generalnie prawdę, w Polsce powojennej bowiem był obecny antysemityzm, zarówno u zwykłych ludzi, jak i u niepodległościowców, a także wśród kleru oraz komunistów. Nie było to jednak zjawisko tak powszechne, jak zdaje się sugerować p. Gross. A już kompletną nieprawdą jest, że antysemityzm ten był lub przechodził w fizyczne zagrożenie istnienia społeczności żydowskiej jako takiej. Poza tym książka ta jest mocno tendencyjna i jednostronna, przedstawia ona bowiem tylko jedną strone medalu problemów związanych ze stosunkami polsko-żydowskimi. Autor wrzuca też wiele wydarzeń do jednego wora, przypinając mu łatkę z napisem „antysemityzm” i jednocześnie nie zagłębiając się w przyczyny owych zdarzeń i nie biorąc wielu innych czynników, które doprowadziły do śmierci Żydów. Gross też wyraźnie umniejsza rolę żydowskiej mniejszości w czynnym udziale współpracy z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa (polskimi i sowieckimi). Autor wreszcie popełnia zasadniczy błąd, traktując Żydów, jako ofiary Polaków (Polaków, jako całości), tymczasem wszelkie przypadki, zarówno zbrodni dokonywanych przez Polaków na Żydach, jak na odwrót, należy rozpatrywać indywidualnie, nie zaś zbiorowo. Autor też słowem nie wspomina na zbrodniczych poczynaniach przedstawicieli mniejszości żydowskiej, ograniczając się tylko do poczynań Polaków. No i wreszcie, J. T. Gross sili się na użycie aparatu naukowego, niemniej jednak ze smutkiem należy stwierdzić, że aparat ten jest przynajmniej wątpliwej jakości.
Jeszcze słowo o tej tendencyjności. Oczywiście esej jest subiektywnym gatunkiem literackim, niemniej jednak trzeba mieć na uwadze, że w kwestiach historycznych nie zawsze można sobie pozwolić na subiektywizm, a właściwie –powiedzmy sobie to szczerze i bez ogródek – bardzo rzadko lub w ogóle. Gross zdaje się o tym zapominać i stąd jego książka w dużym stopniu zniekształca owe dzieje. Nie może autor też się bronić przed tymi zarzutami, twierdząc, że nie jest to książka naukowa, skoro używa, czy raczej stara się używać aparatu naukowego, i skoro niejako jego książka jest (świadomie lub nieświadomie) reklamowana tytułem naukowym historyka. A tytuł i bycie historykiem do czegoś jednak zobowiązuje.

Oczywiście nie omówiłem tu wszystkich problemów, ze względu na brak czasu, a także, żeby się za nadto nie rozpisywać lub po prostu coś pominąłem przez nieuwagę. Być może wszystko wyjdzie w praniu. Wink Być może w przyszłości uzupełnię to o kilka rzeczy. Cóż… pożyjemy, zobaczymy… Rolling Eyes
Uffffff! Kończę już. Very Happy Być może cosik jeszcze na temat „Strachu…” skrobnę wkrótce. Wink

----------------------------------------------------------------------------------

Aha! No i jeszcze te PRZYPISY. .. Very Happy

[1] L. Mroczka, Fenomen robotniczy Drugiej Rzeczypospolitej: studia z dziejów społecznych łódzkiej klasy robotniczej 1918-1939, Kraków 1987, s 71.

[2] Tutaj zapraszam do szerokiej literatury Zbigniewa Landau’a, czy Jerzego Tomaszewskiego.

[3] T. Olejnik, Zagłada ludności żydowskiej w powiecie wieluńskim w latach okupacji hitlerowskiej, [w:] „Rocznik Łódzki”, t. XXIX (1980), s. 249; B. Bojarska, Napaść hitlerowskiego lotnictwa na Wieluń, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce”, t. XXVII, s. 13-25.

[4] Vide: P. Dziewiński, Hitlerowskie wysiedlenia Polaków i Żydów na terenie Łodzi (1939-1945), „Rocznik Łódzki”, t. XXXVI (1988); także wiele innych prac, których niestety tytułów nie pamiętam, bo i nie mam takiego obowiązku i nie wszystkie prace poświęcone tej tematyce posiadam w swojej domowej biblioteczce. Nie mam w końcu jednak tyle czasu, by chodzić po archiwach lub bibliotekach i szukać pozycji, które wyleciały mi z głowy. Każdy mocniej zainteresowany tematem może osobiście pofatygować się do bibliotek, czy archiwów, które są przecież teraz otwarte dla wszystkich. Rolling Eyes

[5] J. T. Gross, Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939-1948, wyd. 2, Kraków 2001, s. 46.

[6] M. J. Chodakiewicz, Po zagładzie. Stosunki polsko-żydowskie 1944-1947, Warszawa 2008, s. 180-181.

[7] Tamże; A. Bronowski, They were few, Nowy Jork 1991, s. 42-43.

[8] J. Adelson, W Polsce zwanej ludową [w:] Najnowsze dzieje Żydów w Polsce, pod red. J. Tomaszewskiego, Warszawa 1993, s. 401.

[9] M.J. Chodakiewicz, dz. cyt., s. 205.

[10] J. Adelson, dz. cyt., s. 393.

[11] D. Engel, Patterns of anti-jewish violence in Poland, 1944-1946, “Yad Vashem Studies”, t. XXVI (1998), s. 60 za: M.J. Chodakiewicz, dz. cyt., 201.

[12] Tamże, s. 65.

[13] M. J. Chodakiewicz, dz. cyt., s. 201.

[14] A. Paczkowski, Aparat bezpieczeństwa wobec podziemia niepodległościowego w latach 1944-1948, [w:] Wojna domowa, czy nowa okupacja? Polska po roku 1944, pod red. A. Ajnenkiela, Wrocław-Warszawa-Kraków 1998, s. 83-84.

[15] M. J. Chodakiewicz, dz. cyt., s. 202.

[16] Gross wspomina o tym w „Upiornej dekadzie…”.

[17] W. Zajączkowski, Martyrs of Charity, cz. 1, Washington 1988, s. 270 za: M. J. Chodakiewicz, dz. cyt., s. 87.

[18] M. J. Chodakiewicz, dz. cyt., s. 87.

[19] Tamże, s. 92.

[20] Tamże, s. 160-161.

[21] Tamże, s. 206.

[22] [link widoczny dla zalogowanych]

[23] M. J. Chodakiewicz, dz. cyt., s. 93.

[24] Tamże, s. 181-183; vide także: Z. S. Siemaszko, Narodowe Siły Zbrojne na Podlasiu, t. 2, Siedlce 1997; A. Bronowski, dz. cyt. i in.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez RTS dnia Pon 23:37, 24 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
RTS


Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 6271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Dla zainteresowanych: ciekawy wywiad z prof. J. Eislerem n/t marca 1968 i antysemickiej nagonki wówczas, znajduje się w "Angorze" nr 2 (13 stycznia 2008 r.). Tytuł wywiadu to: "Tli się w nas antysemityzm".
Do internetowego numeru "Angory" dostęp jest płatny, jednak warto przeczytać.
Oto link:

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Wyświetl posty z ostatnich:   
.
.
.
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fani piłki nożnej! Strona Główna » Szatnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 9 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB - Copyright © 2002-2004 the phpBB Group

JustFooty Theme v1.02 (readme) by Jakob Persson / Tesseract Media (copyright © 2004-2005 Jakob Persson)
In cooperation with BeautifulGame.net, forumthemes.org and bbstyles.net
.
. . .