. .
Logo Fani piłki nożnej!
Eksperci w dziedzinie futbolu
 
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fani piłki nożnej! Strona Główna » Menedżery internetowe i gry piłkarskie
. Japońska Lechia :) Go back
Autor Wiadomość

Jak Ci sie podoba??(tylko szczerze :P )
a) świetne
33%
 33%  [ 3 ]
b) dobre
44%
 44%  [ 4 ]
c) średnie
22%
 22%  [ 2 ]
d) kiepskie
0%
 0%  [ 0 ]
e) katastrofalne
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 9

Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu: Japońska Lechia :)
POCZĄTKI


Wchodząc do szatni na twarzach graczy zobaczyłem strach. Siedzieli spokojnie na swoich miejscach i jedynie dwójka piłkarzy rozmawiała w kącie. W momencie mojego wejscia, jednak i oni sie uciszyli. Nastapiła niezręczna chwila ciszy. NIe mialem przygotowanego przemowienia. Nie jestem w to dobry. Wiedzialem, ze jak zaczne to pozniej pojdzie gładko.
- Witam was.
- Dzien dobry - odpowiedzialo kilku z piłkarzy.
- Nazywam sie Puco Masahiko. Częśc z was zapewne mnie zna, a reszta dopiero pozna. Zostałem waszym trenerem. Zreszta spierałbym sie co do nazwania mojej funkcji. Wolałbym nazwe menadżer. Nazwisko mam raczej nie polskie, bo i nie jestem polakiem. Moja matka była polką i dlatego umiem mówić po polsku. Pochodze z Japonii. Trenerki uczyłem się w słynnej kolońskiej szkole trenerskiej w Niemczech. Mam nadzieje, że nasza współpraca będzie się układała poprawnie. Odrazu zaznaczam , ze nie toleruje przeklenstw, a tych znam sporo, oraz nieodpowiedniego traktowania siebie nawzajem. Mamy tworzyc druzyne, w pewnym sensie rodzine. Możecie się do mnie zwracać trenerze lub Masahiko, ale to drugie tylko w szatni lub na treningu i w naszym gronie. Chciałbym przeprowadzic w całym gronie kilka treningów i wtedy zdecyduje kto powinien szukać sobie nowego klubu, a kto zostanie w druzynie. W waznych kwestiach bede sie kontaktowal z kapitanem, a w sprawach dotyczacych zespolu bedziemy dyskutowali wszyscy razem. Jestescie dorosłymi ludzmi, ktorzy wiedza po co sie tu znalezli wiec nie pozostaje nam nic innego jak rozpoczecie miejmy nadzieje, owocnej wspolpracy. Czy są jakies pytania?
Nastała cisza. Po twarzach piłkarzach widzialem, ze strach zniknal i pojawilo sie zdziwienie. Wreszcie ktorys z nich podniosl reke.
- Trenerze, czy zarząd ma jakies plany na ten sezon?
- Tak. Rozmawialem z zarzadem i razem doszlismy do porozumienia. Jednym z punktow mojej umowy z klubem jest obietnica walki o awans. W przeciagu maksimum dwoch lat mamy awansowac do 1 Ligi, a w przeciagu 5 walczyc o MP. Tylko to mnie interesuje. Zarzad szuka nowych sponsorow.
- Czy trener widzial jakis mecz w naszym wykonaniu?
- Oczywiscie. Byłem na waszym sparingu z drugą druzyna Arki Gdynia. Wiem conieco. Mam do pomocy swietnie wam znanego Stanisława Stachure. Oprocz tego mam zamiar zatrudnic dodatkowych trenerow.

Dyskusja trwala kilkanascie minut. Myśle, ze zawodnicy przyjeli mnie niezle. Po rozmowie z zawodnikami, rozpoczal sie trening. Pierwszy i ostatni raz przeprowadzilem go samodzielnie. Nastepnym razem bede mial juz do dyspozycji caly sztab szkoleniowy.

Po tych kilku treningach i kilku gierkach wewnetrznych, oraz dzieki pomocy moich asystentow wytypowalem grupe zawodnikow, ktorzy moga spokojnie przygotowywac sie do zblizajacego sie sezonu. Musialem takze podziekowac kilku innym. Oto kadra po kilku dniach mojej pracy w Lechii Gdańsk:



Wiedziałem wtedy, że dobrze zrobiłem wysyłając na scouting po kraju kilku moich ludzi. Potrzebowałem dwóch napastników, trzech ofensywnie grajacych skrzydłowych oraz rozgrywajacego. Obrońców miałem, aż nadto, ale w razie kontuzji wole miec pewnosc, ze bede mial kim zastapic podstawowego gracza. Wszystko to wygladało na prowizorke. Baza klubu jest kiepska, a i zarzadzanie nie najlepsze. Jedyną dobrą informacją było znalezenie sponsora. Nie jest to sponsor strategiczny, ale zawsze to coś. Nowym sponsorem Lechii Gdańsk jest firma:



Przyszłość nie rysuje się w jaskrawych barwach, ale to ja wraz z piłkarzami musimy ją zacząć malować w kolorowym pędzlem wyników....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Masahiko dnia Sob 22:22, 01 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Zaczyna się nieźle ale nie wiem czy wiele ci pomogę Smile Ja jestem chodzącą bazą danych o FM2005, ale FM2006 nawet nie mam Smile
Ale początek niezły Smile Nawet bardzo niezły Smile A dodam, że nałogowo czytam różne FM-owe kariery i mam niezłą skalę porównawczą Smile

Post został pochwalony 0 razy
gilik


Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 1273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ja zakupiłbym Pawła Sobolewskiego z Jagielonii i Grzegorza Skwarę z KSZO. Pierwszy to skrzydłowy a drugi rozgrywający. Hubert Jaromin z Free też byłby dobry na obie pozycje, a napad polecam Ireneusza Gortowskiego tez za free>

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
PIERWSZE DECYZJE I PIERWSZE SPARINGI


Po tych pierwszych treningach postanowiłem zrezygnowac z kilku piłkarzy. Oto oni:
* Rafał Kosznik - lewy obrońca. Zdecydowanie odstający od pozostałych defensorów. Mało zwrotny i wolny.
* Sebastian Fechner - środkowy obrońca. Podobnie jak Kosznik. Zwróciłem go do Wisły.
* Jacek Manuszewski - doświadczony gracz, ale już nie ta forma. Niczym specjalnym się nie wyróżnił, nie licząc kilu złośliwych fauli, po których sam byłem zniesmaczony.
* Marcin Pietrowski - Ofensywnie usposobiony środkowy pomocnik. Był najsłabszy z grupy piłkarzy jakich miałem do dyspozycji. Podziękowałem mu już po drugim treningu.
* Jakub Biskup - jego czas jeszcze nadejdzie. Narazie będzie się ogrywał na wypożyczeniu.
* Maciek Kalkowski, Krzysztof Rusinek i Wiesław Ferra - cała trójka za słaba na gre.
* Sławomir Wojciechowski - najsłynniejszy gracz Lechii. Z nim sytuacja jest troche inna. Ma poważną kontuzje. Zerwał więzadła kolanowe. Napewno gdy tylko wróci do zespołu to bedzie stanowił o jego sile...





Już 8 lipca pierwszy mecz towarzyski. O dziwo naszym działaczon udało się załatwić bardzo mocnego rywala. Bedzie nim Artmedia Petrzałka. Skład troche z przymusu, poniewaz wciaz zaden zawodnik nie wzmocnil naszej druzyny. Coraz bardziej obawiam sie, ze kilku graczy przesunietcyh przeze mnie do drugiej druzyny moga powrocic. Mysle jednak ze uda sie nam stworzyc ciekawa i mocna ekipe. Poki co czeka nas ciezki mecz z dobrym słowackim zespołem. Troche wstrząsnąłem zespołem dzieki tym zmianom i mam nadzieje, ze zawodnicy pokaza charakter i zostawia troche zdrowia na boisku.

Przed samym meczem powiedzialem moim pilkarzom kilka słów.
- Czeka nas ciezki mecz z dobrze poukładanym zespołem, ktory swoja gre opiera na kilku naprawde dobrych graczach. Moje pytanie brzmi: czy czujecie sie od nich gorsi?? Czy czujecie sie gorsi od zawodnikow z kilkuletniej Słowacji?? To wy musicie pokazac kto jest lepszy Exclamation To wy macie dzisiaj gryzc trawe, szalec na skrzydlach i bronic do ostatniej kropli potu Exclamation Po dzisiejszym meczu ktos z was moze nawet stracic miejsce w skladzie. Gracie dla siebie, ale rowniez dla kibiców. Nalezy im sie niezle widowisko, aby przyciagnac ich w sezonie na stadion Exclamation Kto dzis wygra Exclamation
- LECHIA Exclamation Exclamation - uslyszalem w odpowiedzi.

Oto jeszcze tylko ustawienie zespołu:






I nadszedł wielki moment Exclamation Pierwszy mecz na ławce trenerskiej w Gdańsku Exclamation
7minuta - dobra akcje naszych rywali. Moi zawodnicy wyszli zbyt spęci. Widać równiez róznice w wyszkoleniu technicznym. Mam nadzieje, ze pilakrze sie przebudza....
18min - swietna akcja naszych zawodnikow. Rzut wolny na 20 metrze. Strzelał Kubik, ale bramkarz rywali był na miejscu. Będziemy musieli potrenowac stałe fragmenty gry...
Musze przyznac, ze nasi rywale w tej czesci meczu przewazali, ale narazie mamy remis. W szatni dojdzie do męskiej rozmowy.






Zmieniłem zdanie. Powiem tylko kilka zdań.
- Słaba połowa. Piątek za Żuka. Bławat za Dzienisa. Cetnarowicz za Kawe. Proponuje wiecej ambicji.

Nie wiem czy to poskutkuje, ale trzeba probowac wszystkiego...

Jestem zadowolony. Zawodnicy pokazali wielką ambicje i tylko chwila nieuwagi sprawiła, że Meszarosz strzelił w 84 minucie bramke.... WIelkie brawa dla moich pilkarzy za ambitna postawe. Jednak dostrzegam pewne defekty, ktore mozna, a nawet trzeba naprawic. Napewno stałe fragnemty gry, trzeba rowniez popracowac nad szybkoscia, dynamika i zwinnoscia. To czego brakowalo naszym pilkarzom na mudnialu w Niemczech my musimy dopracowac. Na to przyjdzie czas na treningach.







**
Dwa dni po tym meczu mialem dziwna przygode. Idac do skepu kupic zonie krem na zmarszczki, zaczepil mnie kibic Lechii. Zaprosił mnie na piwo, ale ze pijam tylko sake wiec odmowilem. Porozmawialismy kilka minut na ulicy. Oto fragment tej rozmowy:
- Panie trenerze swietne zmiany w meczu ze slowakami Exclamation
- dziekuje.
- moim zdaniem druzyna gra duzo lepiej niz poprzednio. Zajebiscie zagrał zwłaszcza ten młody obrońca, co tak sie kojarzy smiesznie...
- Loda - rzuciłem.
- O tak właśnie Lody Exclamation
- Loda - poprawilem faceta.
- niech bedzie Loda. Zagrał zajebiscie. Tylko jedno mi sie ,kurwa, nie podobalo. Czemu tak mało faulowali Question Przeciez te słowaki to takie chuderlaki. Mój syn Antuś by ich zmiótł z boiska....
- a kim jest panski syn Question
- strongmenem - odpowiedzial kibic.
- no to wszystko jasne.
- czy mysli Pan, ze utrzymamy sie w lidze??
- mysle, ze tak. Teraz przepraszam, ale zona na mnie czeka.
- a zonusia czeka. To nie przeszkadzam. Pewnie będzie gorąco noc.
- prosze?
- a nie nic. Dowidzenia Panie Masahiko.
- dowidzenia.

Lubie rozmawiac z ludzmi i jestem otwarty, ale w Japonii tego nie widzialem. Zeby kibic tak bezposrednio mowil co mysli o zespole. Zwlaszcza przy trenerze. No, ale co kraj to kultura. Jednym mnie zaskoczyl. Stwierdzeniem o faulach. Mysle, ze mial racje. Za mało faulowalismy. Nie wiem czy to było powodem porazki, przypuszczam, ze nie, ale warto zachecic chlopakow do wiekszej ilsoci fauli...






**

Po pierwszym sparingu w moim kajeciku z listą życzeń pojawiły się nowe nazwiska. Oto ta lista:







**

Dwaj piłkarze odpadają z mojej listy życzeń. Prezesi slysząc ile Wisła zachciała za Tomasza Dawidowskiego, zrezygnowała z zawodnika. Natomiast David Topolski sam zrezygnował z mozliwosci wypozyczenia do naszego klubu. Szkoda zwłaszcza Topolskiego, bo o pozyskaniu Dawidowskiego mogłem jedynie marzyć. Ciekawe jak bedzie z innymi zawodnikami. Wzmocnienia są nam potrzebne jak reprezentacji dobrego trenera....

**

Kolejny sparing to mecz z Górnikiem Zabrze.







Do przerwy przegrywamy 0:1. Niezwykly pech chyba dopadl moich graczy. Już w 3min szanse miał Grzesiek Król, ale minimalnie niecelnie, a zaraz pozniej Łukasz Juszkiewicz strzela nam bramke. Błąd defensywy. Widac ambitna postawe zawodnikow, ale to za malo na pierwszoligowcow. Druga połowa niezla. Swietne okazje Bławata i Żuka. Niestety moim zawodnikom zabrakło troche zimnej krwi pod bramka rywali. Szkoda kolejnej porazki, bo tym razem remis byl w naszym zasiegu. Zmartwiła mnie malutka liczba kibiców. 600 kibiców to jakaś kpina. Bede musial porozmawiac z zarzadem na ten temat.




Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ostatnie dni przed rozpoczęciem sezonu


Po meczu z Górnikiem Zabrze atmosfera w zespole nie była najlepsza. Poprosiłem moich asystentów, aby troche rozbawili zawodników i na jednym z treningów zrobili im jakaś zabawe. Staszek wymyślił coś fantastycznego. Zabawa polegała na jak najzabawniejszym tricku z piłką. Zdecydowanie wygrał Grzesiek Król, który podrzucił piłkę do góry i przyjął ją na czoło, a później zatoczył piłką kilka razy wokół głowy. Wyglądało to komicznie. Atmosfera napewno się polepszyła. Przed nami kolejny sparing. Mieliśmy drobne kłopoty z bramkarzami, bo dwóch z nich, w tym pierwszy bramkarz Leszek, miało problemy z kolanami. Wszystko dobrze się skończyło. Pod koniec tego dnia nadeszła wspaniała informacja. Zawodnikiem Lechii Gdańsk został Karol Gregorek. Zawodnik ten został wypożyczony z Amici Wronki. Moja radość była wielka. Atak mam już załatwiony. Wydaje mi sie ,że dwójka Król - Gregorek to moja szansa na wysokie miejsce w tabeli, a moze i na awans.



**

Sparing z Olsztynem. Drużyna raczej przeciętna, ale nie wolno lekceważyć zadnego rywala i to głównie przekazałem moim piłkarzom na odprawie przed meczowej. Gregorek zagrał od pierwszej minuty i to jak Exclamation Już w 9 minucie wykorzystał karnego, podyktowanego na faulu na nim Exclamation Pierwsza bramka mojego podopiecznego w Lechii Exclamation cieszyłem się bardzo Exclamation To jednak dla Karola było mało. W 14 minucie walnął nie do obrony w prawy róg bramki olsztynian i było 0:2 Exclamation Exclamation Coś niebywałego Exclamation 22 minuta i po akcji Gregorka bramke samobojcza strzela Zega. Mamy 0:3 Exclamation Ten Gregorek to super zawodnik. Wiedzialem o nim wczensiej, ale jakos nie wierzylem ze wzmocni nasza ekipe. Ciesze sie jednak ze skorzystal z okazji i teraz strzela bramki dla naszej druzyny. Moja radość trwała krótko. Już w 25min Gregorek poprosił o zmiane. Oczywiście natychmiast kazałem Piotrkowi Cetnarowiczowi się grzać i już za chwile zmienil Gregorka. Strach pojawil się w oczach moich asystentow. Ja także byłem wystraszony. Został odwieziony do szpitala i z niecierpliwoscia czekalem na informacje. Jednakze na chwile o tym zdarzeniu zapomnialem, gdy w 29 Grzesiek Król strzelił czwartą bramkę. Do końca meczu myślałem juz tylko o Gregorku i jego kontuzji. Zwłascza, że nie dostawałem zadnych informacji. Wynik się już nie zmienil choc sytuacje mielismy. Najpierw strzał Cetnarowicza wybronil bramkarz rywali, a pozniej Kawa posłał piłkę wysoko nad bramką. Po meczu podziekowałem chłopakom i pozwoliłem wybrać się im na piwo. Odmówili i rozeszli się do domu. Byłem podbudowany zachowaniem moich piłkarzy. Pokazali, że są prawdziwymi profesjonalistami.
Zaraz po meczu pojechałem do szpitala. Niestety nie dostałem dobrych informacji. Greogorek nadciągnął ścięgno podkolanowe. Przerwa może potrwać nawet miesiąc. Pocieszył mnie nasz fizjoteraupeta, który powiedział mi, że da sie ten uraz wyleczyc w trzy tygodnie. Tak czy siak Gregorek wypadł nam ze składu tuż przed rozpoczęciem sezonu. Należy poszukac jeszcze jednego napastnika. Wciąż rozmawiamy z zawodnikami i walczymy o jak najwyzsze kontrakty u prezesow, ale to nie jest latwe.




**

Przed kolejnym sparingiem zadnych wzmocnien. Byłem bardzo zdenerwowany jadac samochodem na stadion przy Traugutta. NIe dostrzegłem nawet machających mi kibiców, którzy szli na mecz z wielką flagą klubową. Miałem na głowie same problemy. Kłopoty zdrowotne Gregorka, brak wzmocnien, problemy z pieniedzmi dla zawodnikow. Okazalo się rowniez, że płyta boiska wymaga małego remontu. Jednak pieniedzy na to ,ani widu ,ani slychu. Postanowiłem zadzwonic do mojego znajomego - Yo Kawaganachi. Jest przedstawicielem japońskiej firmy "mikasa" w Polsce.





Okazało się, ze istnieje możliwosc sponsoringu, ale Kawaganachi da mi jeszcze znac co i jak. Byłem niezmiernie zadowolony. Czyzby moje plany odnosnie budowy potegi w Gdańsku miały się ziścić Question Byłoby cudownie Exclamation Póki co jechałem na mecz i musiałem uważać na to co się dzieje na ulicy. Na ulicy Marszałkowskiej jakaś stłuczka - kto by się spodziewał, że będe miał tak ciekawą droge na stadion.

W szatni panowało ogólne podniecenie. Rafał Loda krzyknał nawet jakieś hasło po chińsku – młody zawodnik uczy się tego języka. Powiedziałem im, że oczekuje walki i zaangażowania. Drużyna Zlinu wcale nie jest taka mocna. Dostałem informacje od mojego czeskiego przyjaciela Mirka Pupki, że zawodnicy są po ciężkim okresie przygotowawczym i jest szansa na zwyciestwo. Zależało mi tym bardziej, że chciałem jeszcze bardziej poprawić atmosfere w drużynie. Czułem, że zawodnicy chca walczyc i grac na maksa. Nalezało jednak zagrać konsekwentnie w obronie i skutecznie w ataku. Zaleciłem Cetnarowiczowi, który zastępował Gregorka, aby więcej piłek zgrywał do Króla, ale i samemu próbował uderzenia z dystansu. Poza tym zabroniłem zawodnikom ostro faulować przeciwnika. Tak umówiłem się z trenerem Zlinu. Sam obawiałem się o zdrowie moich zawodników, a już najbardziej o napastników.





Mecz niezwykle wyrównany. Graliśmy z czeską druzyna jak równy z równym i gdyby tylko skutecznosc nie szwankowala... Okazje Cetnarowicza i Kawy były 100% i tylko oni sami wiedzą czemu nie strzelili wtedy goli. Dwa głupie błędy w obronie i słabsza postawa Leszka przesądziły o porażce 0:2. Coraz częsciej myśle nad zmianą mojej taktyki. Uważam, ze zbyt mało graczy jest zaangażowana w akcje ofensywne. Czas zapewne przyniesie mi rozwiazanie. Poki co skupiamy się na osrtych treningach.




**

Rozmawiałem z moim przyjacielem Kawanaganachim i jestem dobrej myśli Exclamation Myślę, że jest spora szansa, aby ta znana japońska firma wspomogła nasz klub Exclamation Oczywiście nie ebdzie to taka pomoc, która rozwiała by nasze problemy finansowe, ale zawsze to coś. Działacze już zapowiedzieli, ze nie mogę liczyc na zwiekszenie budżetu transferowego oraz na wieksze pieniadze na pensje. W zamian za to zostanie odnowiona płyta boiska i zakupiony zostanie sprzęt dla młodszych grup w naszym klubie.

Jestem zdecydowanym zwolennikiem szkolenia młodzieży, dlatego nie prostestowałem tej decyzji zarządu. Po rozmowie z prezesem Jarosławem Czarnieckim jestem spokojny. Przedstawił mi swój plan. Chodzi głównie o skierowanie nacisku na szkolenie młodzieży. Zatrudniono pięciu trenerów, którzy mają się zająć narybkiem. Lechia doszła również do porozumienia z innymi gdańskimi klubami i większość zdolnej młodzieży będzie trafiała na Traugutta. W zamian Lechia będzie wspomagała co biedniejsze kluby. Poza tym już rozciągnięto siatke scoutową na całe Pomorze i wkrótce zdolna młodzież z mniejszych klubików będzie napływała w wielkich ilosciach do Gdańska. Podbudowało mnie to stanowisko zarządu i dodało to tylko mojej pracy jeszcze więcej przyjemnosci. Na koniec prezes Czarniecki podarował mi małą buteleczke oryginalnego Sake Exclamation coś wspaniałego Exclamation


**

Kolejne dni przyniosły wiele niespodzianek. Udało się w końcu przeprowadzic kolejny transfer. Zakupiony został młody pomocnik Robert Bednarek. Transfer zamknął się w kwocie 40tys, złotych. Zawodnik ten był piłkarzem Korony Kielce, gdzie jednak nie znalazł uznania w oczach trenera i musiał szukać nowego klubu. Nam udało się go kupic Exclamation





Następna niespodzianką jest propozycja Korony Kielce. Zaproponowała.... UWAGA Exclamation 200 tys. ZŁOTYCH za Marcina Pietrowskiego Exclamation Mimo, iż to młody gracz i bardzo obiecujący musieliśmy się zgodzić, ponieważ pięniadze są potrzebne i to bardzo. Myślę, ze teraz dobrze wykorzystamy te pieniądze...





**

Kolejny mecz to sparing z Pardubicami. Pierwsza połowa to świetne widowisko zwłaszcze dzięki świetnej grze moich ofensywnych graczy. Grzesiek Król zdobył dwie bramki, ale cała druga linia i atak zagrali świetnie. To co natomiast wyczyniała obrona to woła o pomstę do nieba Exclamation fatalny błąd obrony i padło wyrównanie na 1:1, a niedługo potem juniorskie zachowanie bramkarza, którego zmieniłem ( Bąk za Leszka) po ostatnim meczu. Byłem wzburzony i w szatni troche pokrzyczałem na moją obrone. Zeszli nasłabsi Żuk i Mysiak, oraz Bednarek, który prosil mnie o zmiane. Zszedł również Cetnarowicz, który był widoczny i aktywny, ale co z tego skoro straszliwie nieskuteczny... Po przerwie moi zawodnicy mieli przewage, jednak co z tego skoro Kawa nie wie co zrobić z piłką stojąc sam naprzeciwko pustej bramki Exclamation Zawiódł mnie Jakub, ale to młody zawodnik i dopiero się uczy. Dobrze, ze to dopiero sparingi i mamy czas na treningi. Do rozpoczecia ligi pozostało jedynie 8 dni i musimy w tym czasie popracowac nad skutecznoscia. Zwłaszcza, ze nieobecność Gregorka przedłuży się do czterech tygodni. Czas pokaże czy moje decyzje były słuszne. Teraz czas na wzmożone treningi i oczekiwania czy nasze ruchy na rynku transferowym okażą się skuteczne i co najwazniejsze czy trafne...






PS. coś sie podoba szczegolnie?? a moze cos nie za bardzo?? PISAĆ Exclamation

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ogólnie nie jest źle ale jedno mnie razi - mógłbyś nie używac emotów? Chodzi mi o " Exclamation " i " Question " - nie wygląda to zbyt ciekawie Wink
I jakbym mógł coś poradzić to wprowadź jakiś wątek fabularny Smile Ot tak, żeby urozmaicić karierę Smile Ale na razie nie jest źle Smile

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
master_of_flamaster napisał:
Ogólnie nie jest źle ale jedno mnie razi - mógłbyś nie używac emotów? Chodzi mi o " Exclamation " i " Question " - nie wygląda to zbyt ciekawie Wink


Ok. Już nie bede tego uzywal Wink

master_of_flamaster napisał:
I jakbym mógł coś poradzić to wprowadź jakiś wątek fabularny Smile Ot tak, żeby urozmaicić karierę Smile Ale na razie nie jest źle Smile


Wątek fabularny?? OK Very Happy może moje problemy z żoną?? a moze za duzo pije sake?? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Masahiko napisał:
master_of_flamaster napisał:
I jakbym mógł coś poradzić to wprowadź jakiś wątek fabularny Smile Ot tak, żeby urozmaicić karierę Smile Ale na razie nie jest źle Smile


Wątek fabularny?? OK Very Happy może moje problemy z żoną?? a moze za duzo pije sake?? Laughing
Śmiało, spotkałem się już nawet z trenerem, który uczy się z podręcznika dla WF-istów orazksiążki o nraciarstwie Razz Treningi z deskami przywiązanymi do nóg to jeden z efektów jego pracy Smile Daj się ponieśc wyobraźni! Albo spij się i napisz pierwsze, co ci do głowy przyjdzie, jak wolisz:)

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
PUCO MASAHIKO


Skąd się wziąłem w Polsce i w Gdańsku?? To długa historia. Urodziłem się w Japonii. Mój ojciec był japończykiem i nazywał się Shinzi Masahiko. Ożenił się z Polką – Elżbietą Forumową. Nie mam zadnego rodzeństwa. Na stałe moi rodzice mieszkali w Niemczech, gdzie mój ojciec pracował jako inżynier w firmie „Telekom”. Mieszkaliśmy w Dortmundzie i tam tez się wychowałem, jako wielki kibic Borusii. Jako młody chłopaczek uganiałem się za piłką w młodzieżowych grupach piłkarskich właśnie w moim ukochanym klubie. Po skończeniu szkoły, zająłem się nauką rzemiosła trenerskiego. Dlaczego chciałem zostać akurat trenerem? Skłonił mnie do tego ojciec, a także możliwość późniejszej pracy w Borussi, jako trener młodzików. W czasie moich studiów trenerskich poznałem moja przyszłą żone. Klaudie Baton. Zamieszkaliśmy razem pod Dortmundem. Poznałem ją gdy przebywała w Niemczech i pracowała przy zbiorach truskawek. Gdy ukonczyłem słynna kolońską szkołę trenerską i po praktykach w kilku niemieckich klubach spełniło się moja marzenie. Zostałem trenerem w Borussi Dortmund. Byłem szkoleniowcem jednej z grup młodzieżowych. Osiągnąłem z chłopcami tytuł mistrz Niemiec do lat 10. Z pod mojej ręki wyszedł m.in. Sebastian Kehl. W tym czasie zmarł niestety mój ojciec, a moja matka przeniosła się do Polski. Poprzez protekcje znajomego mojego ojca zaproponowano mi prace z młodzieżowymi grupami Agrykoli Warszawa. Przyjąłem oferte, bo była mi na ręke. Po pierwsze mogłem pracować w moim zawodzie, po drugie byłem blisko matki, która przeżywała ciężkie chwile i po trzecie moja żona chciała wracać do kraju. Tutaj przez rok opiekowałem się młodymi zawodnikami. Następnie dostałem propozycje przejęcia sterów w Lechii Gdańsk. Chciałem jednak stworzyć cos wielkiego w tym klubie. Interesowało mnie jedynie stworzenie wielkiego klubu, który za kilka będzie walczył o tytuł Mistrza Polski. Ówczesny prezes nie podzielał mojego optymizmu i chciał jedynie utrzymać klub w drugiej lidze, oczywiście nie przeznaczajac nic na wzmocnienia i na szkolenie młodzieży, oraz nie płacąc w terminie zawodnikom. Po roku prezes się zmienil, a mi znowu zaproponowano stanowisko pierwszego trenera Lechii Gdańsk. Po rozmowie z prezesem, który obiecał mi walke o najwyższe cele i poszerzenie działalnosci klubu do szerokiej pracy z młodzieżą – nie tylko w zakresie piłki nożnej. Przyjąłem oferte i oto stałem się trenerem być może nowo powstającej potęgi na drugoligowym froncie.


PS. Może to i nudne, ale ważne dla zrozumienia istoty Masahiko, oraz lepszego czytania dalszej części opowiadania...

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Najpierw Lechia, teraz Borussia Razz Trzeba było od razu TSV wybrac Smile
Ja tam nic przeciwko nie mam (dobrze, że Schalke albo HSV nie wybrałeś) ale jednak są w Niemczech lepsze kluby Smile Np. Bayern, gdzie w rezerwach masz Sikorskiego (Polak, ale PZPN go nie chce... Najprawdopodobniej Austriacy nam go zakoszą... Confused ) Smile

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Mój kumpel to wielki kibic Borusii i zrobiłem ukłon w jego strone Razz choc tego nie czyta Razz Razz

Bayernu w zyciu bym nie dal, bo gdzie ojciec Masahika i Bawiaria?? daj spokoj Razz

Ja tu myslalem, ze rzuci sie w oczy Klaudia Baton Laughing Laughing

Aha i dodam, ze drugi mąż matki Masahika ma na imie Christof Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ta, a twoim hobby jest malowanie mazakami Razz
I co ci się w Bawarii nie podoba, co? Razz

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
master_of_flamaster napisał:
Ta, a twoim hobby jest malowanie mazakami Razz
I co ci się w Bawarii nie podoba, co? Razz


Nie o hobby Masahika jeszcze sie dowiesz Razz Razz

skad mam wiedziec co ojcu naszego bohatera sie nie podobalo w bawarii?? Może ne mógł słuchac jodłowania ?? Laughing

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Masahiko napisał:
master_of_flamaster napisał:
Ta, a twoim hobby jest malowanie mazakami Razz
I co ci się w Bawarii nie podoba, co? Razz


Nie o hobby Masahika jeszcze sie dowiesz Razz Razz

skad mam wiedziec co ojcu naszego bohatera sie nie podobalo w bawarii?? Może ne mógł słuchac jodłowania ?? Laughing
Pewnie bał się SS Wink Bo mów co chcesz, ale dla mnie Kahn zawsze będzie wyglądał jak typowy SS-man Wink

Post został pochwalony 0 razy
Panienka_Kochajaca_Sport


Dołączył: 27 Gru 2005
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Trójmiasto
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Masahiko napisał:
W czasie moich studiów trenerskich poznałem moja przyszłą żone. Klaudie Baton.


Laughing Laughing Laughing urocze Razz

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Panienka_Kochajaca_Sport napisał:
Masahiko napisał:
W czasie moich studiów trenerskich poznałem moja przyszłą żone. Klaudie Baton.


Laughing Laughing Laughing urocze Razz


Będa nawiazania do wszystkich z forum Very Happy Very Happy bedzie zabawnie Razz Razz


PS. nastepna czesc juz prawie gotowa od strony fabularnej Razz teraz tylko wstawie opis pierwszych trzech meczy w lidze oraz kilka screenow i bedzie gotowe Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
GROCHÓWKA


Wychodząc z szatni po wczorajszym treningu uderzył mnie zapach grochówki. Grochówkę poznałem przebywając z moją żoną na wczasach w Ciechocinku. Jadłem ją wtedy w ogromnych ilościach i wciąż uważam za najlepszą zupę jaką jadłem w Polsce. Niestety ma jeden efekt uboczny, a mianowicie strasznie gazuje. Musiałem spać w innym pokoju niż moja żona, bo ta nie mogła wytrzymać zapachów wydzielanych przez mój organizm. Czując wczoraj owy zapach oniemialem. Wszędzie bym go poznał. Ruszyłem w tamtą stronę i zobaczyłem jakiś ruch przed jednym z opustoszałych pomieszczeń w budynku klubowym.

- O Pan trener Masahiko. Witamy serdecznie.
- Cóż to się tutaj dzieje? – zapytałem zdziwiony
- Gotujemy grochówkę – odpowiedziała uśmiechnięta Pani w fartuszku.
- Czuje. A można wiedziec w jakim celu?
- Prezes kazał stworzyć tutaj kuchnie, abym mogła gotować obiady zawodnikom.
- I pani chce karmić moich zawodników grochówką?
- A co w tym złego Panie trenerze? – odpowiedziała zdziwiona
- Jak to co? Moi zawodnicy są na odpowiednich dietach i nie mogą jeść takich potraw, a już zwlaszcza nie po treningu.
- Ojejku, a ja tak się nameczyłam – posmutniała Pani Aspazja
- To nie jest dobry pomysł. Ta kuchnia to nie jest to czego bym oczekiwał teraz od zarządu.
- Ale ja nie jestem z zzarzadu i dostałam jedynie zadanie ugotowania zawodnikom obiadu. Na drugie przygotowałam schabowego z ziemniakami...
- Nigdy w zyciu!! – zdenerwowałem się
- Proszę na mnie nie krzyczec!
- Przepraszam Panią, ale moi zawodnicy tego nie zjedzą – odpowiedziałem już spokojniej
- To co ja z tym zrobię?? – widac było na jej twarzy smutek wymieszany z rozgoryczeniem
- Przykro mi, ale to nie mój problem. Ja mogę wziąć jedną porcję i moi ludzie, ale piłkarze nie mają prawa tego jeść – zlitowałem się nad kucharka.
- A czy nie mogłabym gotować czegoś co mogliby jeść piłkarze? – szukała ratunku kobieta
- Hmmm, zastanowie się Pani Aspazjo, a póki co proszę mi już nałożyć tą grochówke, bo spiesze się do żony.
- Dobrze, dobrze już nakładam – odzyskując wigor zaczęłą nalewać wielka chochlą grochówkę to talerza.


Zdarzenie to utkwiło mi w pamięci, bo dzień wcześniej miałem rozmowę z prezesem prosząc go o nowe dresy dla zawodników. Jest to nie do pomyślenia na zachodzie, że trener (manager) musi o to zabiegać, ale jeśli ma się takiego kierownika druzyny jak my mamy to troche trudno wymagac od niego zbyt dużo. Co mam do naszego kierownika? Ano nic. Chodzi o to, że jest niepełnosprawny i dzięki temu prezes ma dodatkowe korzyści zatrudniając go. Wywiązuje się ze swoich obowiązków w miarę dobrze, ale już do prezesa jechać nie może, bo nasz stadion nie jest przyjazny dla osób niepełnosprawnych. Wracając do dresów to prezes oświadczył, iż polecił już jednej z firm uszycie nowych dresów, ale żeby wyszło taniej może to trochę potrwać, ponieważ firma zatrudnia 1 (słownie= jedną!) krawcową. To jest jakieś nieporozumienie. Wieczorem miałem chwilę zwątpienia, co ja robie w tym klubie. Dzięki żonie, która zrobiła mi wspaniały masaż, oraz temu co działo się później i jej namowom poszedłem rano do klubu. Piłkarze także postarali się o mój dobry humor, ponieważ pracowali aż miło.


**


8 dni między ostatnim spotkaniem towarzyskim, a rozpoczęciem ligi przepracowaliśmy ciężko, ale skupiliśmy się raczej na dopracowaniu stałych fragmentów oraz niektórych zagrań. Zawodnicy dużo czasu poświęcali treningowi z piłką, ażeby się z nią oswoić i aby nie przeszkadzała im w grze. Przesunąłem do pierwszej druzyny Maćka Kalkowskiego. Czy zrobiłem dobrze? To się jeszcze przekonamy. Nie pasował mi jednak Żuk na lewą pomoc, zwlaszcza, ze to piłkarz defensywny. Moim podstawowym celem było stworzenie rywalizacji w drużynie, aby nikt nie czuł się pewnie swojego miejsca w składzie, aby każdy walczył podwójnie i każde jego zagranie miało mnie przekonać do danego piłkarza. Kalkowski jest w formie, ale umiejętności ma jednak słabsze od Bednarka – naszego nowego nabytku. Pierwszym przeciwnikiem w lidze miał być Radomiak. Co wiem o zespole rywala? Niewiele i oprócz kilku informacji od asystenta nie potrzebuje wiedzieć za dużo. To rywale mają się nas obawiać. Żaden zawodnik nie będzie kryty indywidualnie i przed żadnym kopaczem z Radomiaka nie będę moich piłkarzy ostrzegał. Conieco słyszałem o Zbigniewie Wachowiczu oraz tym litewskim napastniku, ale żaden z tych piłkarzy nie jest mi straszny. Na taktykę poswięciłem wiecej czasu. Nauczono mnie w Dortmundzie, że taktyka w dzisiejszej piłće to niezwykle ważny element. Chciałem rywala zaskoczyć i zagrać specyficznym ustawieniem. Trzech obrońców ustawionych w rzędzie, dwóch defensywnych bocznych obrońców, którzy mieli po równo zadań defensywnych i ofensywnych. Dwóch piłkarzy w strefie srodkwoej boiska i jeden grający tuż za napastnikami. Noi oczywiście dwóch napastników. Taktyka nie jest zła, ale brakowało mi do niej wykonawców. Przede wszystkim nie miałem w zespole zawodnika, który mógłby zagrać takiego ofensywnego pomocnika, trzeciego napastnika, ale troszke cofnietego. Zrezygnowałem z tej taktyki na rzecz już sprawdzonej. Przed samym meczem w szatni było spokojnie. Zawodnicy w ciszy i skupieniu przygotowywali się do tego meczu. Sierpiński jak zwykle miał problemy z butami, które to, albo go gniotły, albo były znów zbyt duże. Chyba ma jakąś niewymiarową stopę. Oto jak zestawiłem drużynę:





Gdy wyszliśmy na stadion, kibice głosnym dopingiem przywitali moich zawodników. Wreszcie byłem dumny z tych zagorzałych fanów gdańskiej piłki. Niecałe 6tys. ludzi robiło dosyć sporo hałasu. Jednak tuż po pierwszym gwizdku stadion troche ucichł. Gdy siadałem w budce trenerskiej na niebie zobaczyłem ptaka. Frunął ponad stadionem, dumnie wymachując swoimi skrzydłami. Miałem wtedy chwilę zadumy. Pomyślałem o moim ojcu, który na pewno byłby ze mnie dumny. Pomyślałem o matce, która zapewne jest ze mnie dumna i siedzi gdzieś tam na trybunach obserwując mecz. Do życia przywrócił mnie gwizdek sędziego. Od razu zerwałem się z ławki i ruszyłem z pretensjami do sędziego. Okazało się, ze podyktował rzut wolny dla mojego zespołu. Drużyna grała dobrze, można nawet zaryzykować śmałe stwierdzenie, ze grała najlepszy mecz odkąd tutaj przybyłem. Zawodnicy poruszali się po boisku żwawo w przeciweństwie do piłkarzy z Radomia, którzy sprawiali wrażenie zmeczonych podróżą nad morze. Już w 4min Szulik uderzył z woleja po ładnej akcji Dzienisa, ale nie trafia w bramkę. Mecz toczył się pod dyktando moich piłkarzy, którzy byli zdecydowanie lepsi. Brakowało jedynie bramek. W 11min Król miał przed sobą bramkarza rywali. Niestety nie potrafił zdobyć bramki. W 19min Dzienis faulowany w brutalny sposób w polu karnym. Sędzie wskazuje na jedenasty metr. Gdy ja rzucałem się do sędziego, krzycząc, ze nalezała się za to zagranie co najmniej żółta kartka, do karnego zgłosił się młodziutki Jakub Kawa. Nie zdążyłem zareagowac, bo już nasz młody napastnik wbiegał w pole karne, by oddac strzał. Gdy biegł wiedziałem, że nie strzeli. Miałem takie przeczucie, które się potwierdziło. Kto pozwala 16-latkowi strzelać karne? Byłem wściekły zwlaszcza na kapitana Bąka. Postanowiłem jednak nie krzyczeć na młodego zawodnika, który i tak był załamany. Widać w nim było sportową złość. Gdy tylko wznowiono grę, Jakub odważnie walczył wśród starszych zawodników. Już 4 minuty później akcje zainicjował Dzienis, zagrał piłkę do Króla. Ten zrobił z nia kółeczko i odegral do wychodzącego na wolną pozycję Bednarka. Jednak lewy pomocnik został brutalnie powstrzymany. Po raz kolejny miałem ogromne pretensje do sędziego, ze zabrakło mu żółtego kartonika. Do piłki podszedł poszkodowany i huknął w okno. Bramka była cudowna. Wymarzony debiut Bednarka. 1:0! Byłem zachwycony. Zawodnicy cieszyli się jak dzieci. Tak więc Bednarek zdobył pierwszą oficjalną bramkę dla Lechii odkad zostałem tutaj managerem. Historyczna chwila. Kibice szaleli na trybunach. Mecz trwał jednak nadal i należało ukrócic marzenia radomian o remisie, kolejnym golem. W 36min serce mi zamarło. Akcja rywali, w pole karne wbiegł Wachowicz. Uderzył nieczysto, ale piłka leciała niebezpiecznie blisko prawego slupka. W ostatniej chwili świetną interwencją popisał się Bąk i uchronił nasz zespół przed utratą bramki. Na coś takiego nie można jednak pozwalać rywalowi i musimy nad grą obronną popracować. Sędzia doliczył do pierwszej połowy 2min. Nic przez ten czas specjalnego się nie działo więc już myślałem nad tym co powiem moim zawodnikom w przerwie meczu.

W szatni dałem piłkarzom do zrozumienia, ze nie mogą się powtórzyć sytuacje, taka jak ta z 36 minuty, gdy zawodnik rywali sam wpada w pole karne. Miałem również pretensje o małą ruchliwość napastników, oraz dosyć asekuracyjną grę defensywnego pomocnika – Łukasza Kubika. Podziękowałem dwójce piłkarzy. Jakuba Kawe zmienił Cetnarowicz, a za Dzienisa na boisko wszedł Pastuszka. Miałem nadzieje, ze ożywią trochę spotkanie. Zwłaszcza Cetnarowicz.

Wyszło na moje! W 53 minucie bezpańską piłkę przejął Cetnarowicz i pognał na bramkę rywali. Strzelił ładnie obok lewego słupka. Piłka wpadła do bramki. Piłkarze cieszyli się już troche mniej, ale za to na twarzach piłkarzy Radomiaka można było zobaczyć zrezygnowanie. Byłem dumny z przeprowadzonych przeze mnie zmian.

Kolejna akcja moich zawodników. Z rzutu rożnego dośrodkował Pastuszka, ale obrońca rywali wybija piłkę. Ta jednak spada pod nogi Pietrasiaka, który długą piłką uruchomił Pastuszkę. Ten podanie przedłuzył głową, a do piłki doszedł Cetnarowicz. Tym razem nie zachował się egoistycznie, lecz zagrał piłkę do Bednarka. Piłka wrzucoan przed pole karne gdzie faulowany był Król. Piłka odbiła się od muru po strzale Bednarka. Do piłki dopadł Król i uderzył na bramke rywala. Bramkarz popisał się piękną interwencją, ale już do dobitki przymierzał się Loda. Jego strzał został zablokowany, a odbitą piłkę przejął Cetnarowicz, który spokojnym i mierzonym strzałem zdobył drugą bramkę w meczu. To było zabójcze 6 minut w wykonaniu Lechii. Cieszyłem się ogromnie. Przez kolejne minuty nic się nie działo. Najwięcej było akcji w środku pola, gdzie trwała zażarta walka. Piłkarze z Radomia próbowali zdobyć honorową bramkę, a moi zawodnicy chcieli podwyższyć proawdzenie. W 85 minucie dałem odpocząc najlepszemu na boisku Bednarkowi i zmieniłem go za Kalkowskiego. Nic to nie wniosło, a mecz zakończył się wynikiem 3:0.

Po meczu:



Statystyki:



Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
SEN



W moim umyśle pojawiały się kolejne myśli dotyczące zbliżajacego się meczu. Myślałem tylko o piłce nożnej. Nawet moja żona się zmartwiła. Należe do osób raczej spokojnych i opanowanych. Jednak w czasie pierwszego meczu ligowego często wykrzykiwałem niecenzuralne słowa w kierunku pana sędziego. Myślałem dużo nad taktyką na mecz z KSZO. Rywal ciężki, a i moi zawodnicy jeszcze nie nabrali pewności i przekonania we własne siły. Sparingi były ważne z punktu widzenia fizycznego oraz szkoleniowego, ale na pewno niezbyt udane wyniki nie wpłynęły zbyt pozytywnie na morale mojej drużyny. Czy w pierwszym składzie ma grać Bednarek czy Kalkowski? Czy od pierwszej minuty wystawic młodego Kawe czy Blawata? Moje myśli się kotłowały. Czasu coraz mniej. Przeciez przerwa to jedynie 3 dni. Czas, aby zawodnicy odpoczęli i przyswoili nowe założenia taktyczne. W wieczór poprzedzający mecz zastanowię się nad składem i go ustalę.


**


Zawsze się zastanawiałem nad pochodzeniem mojego imienia. Nie spotkałem nikogo kto miałby tak dziwaczne imie. Nawet w Japonii nie poznałem nikogo o podobnym imieniu. Dzisiaj po południu miałem zamiar się dowiedzieć czegoś więcej na temat jego pochodzenia. Wybierałem się na obiad do mojej matki. Wyprawa do Warszawy nie widziała się mojej żonie i dlatego pojechałem sam. Po zjedzeniu pysznego sushi, które w wykonaniu mojej mamy jest cudowne oraz trzech porcji mojej ulubionej grochówki rozpoczęliśmy rozmowę.

- Mamo zawsze zastanawiało mnie skąd mam takie imię. Puco. Skąd się wam to wzięło? To jest przecież bardzo rzadkie imię – zacząłem rozmowę.
- Synku.... wiedziałam, ze kiedyś o to zapytasz. Już jak byłeś mały interesowała Cię ta sprawa. Później twój ojciec Ci to jakoś pokrętnie wytłumaczył i dałeś nam z tym spokój. Widzę, ze teraz Cię to znowu zaintersowało.
- Tak. Jestem bardzo ciekawy. Dlaczego akurat Puco? – zapytałem dość stanowczo
- No widzisz. Jakby Ci to wytłumaczyć... – zwlekała matka
- Wiesz, ze nie lubie owijania w bawełne. Wal śmiało.
- Z twoim ojcem poznaliśmy się na spotkaniu forumowym. Była to organizacja skupiająca ekspertów piłkarskich. Twój ojciec do niej należał, natomiast mój ojciec był sponsorem tejże organizacji. Pewnego razu wybrałam się tam. Znałam już poprzez mojego ojca prezesa tej organizacji – Pucka. To on przedstawił mnie twojemu ojcu. Twój ojciec urzekł mnie od razu. Później spotykaliśmy się dosyć długo i w końcu wzieliśmy ślub.
- Chcesz mi powiedzieć, ze moje imię pochodzi od człowieka, który was zapoznal ze soba?
- Tak. – odpowiadając zobaczyłem smutek na jej twarzy.
- Ależ mamo....
- Wiem, wiem synku...
- Nic nie wiesz! To bardzo ładnie z waszej strony, ze na jego cześć daliście mi imię. Już myślałem, ze to jakieś kolejne fanaberie ojca...
- Nie jesteś na mnie zły? – zapytała nieco zdziwiona.
- Oczywiście, że nie. Chciałbym poznać tego Pucka. Żyje jeszcze?
- Tak. Słyszałam, ze organizacja dalej działa i ma się dobrze.
- Wspaniale. Gdzie się spotykają i jak często?
- W Poznaniu. Nie wiem jednak jak często. Informacje znajdziesz na pewno w internecie. Jest jednak pewien problem....
- O co chodzi? – zapytałem
- To jest zamknięta organizacja. Nie dostaniesz się tam ot tak z ulicy... – znowu posmutniała. Wtedy dostrzegłem na jej twarzy zmarszczki. Miała ich już trochę, chociaż zawsze uważałem, ze trzyma się swietnie.
- A mogłabyś mi jakoś załatwić, żebym się tam dostał? – zapytałem z nadzieją w głosie
- Postaram się. Mógłbyś sam się ubiegać o miejsce w organizacji, lecz jesteś mało doswiadczonym trenerem i nie znasz tam nikogo.
- Ojjj zdziwiłabyś się mamo. Na pewno znam tam wiele osób, ale lepiej gdybyś jednak Ty mi załatwiła tam miejsce.
- Oczywiście synusiu. Spróbuje jak najszybciej....

Przerwaliśmy rozmowę, bo nie dało się już wysiedzieć w jadalni. Zapachy się tam unoszące przypominały oddech traktorzysty. Zapewne spowodowane to było zjedzeniem przeze mnie sporej ilosci grochówki. Reszta mojego pobytu u matki skupiła się na mojej rozmowie z jej towarzyszem Christofem, który pokazywał mi swoje cenne łupy. Christof jest leśniczym.


**


Kocham te emocje związane z kolejnymi meczami. Do tej pory raczej ich nie przeżywałem, ponieważ praca z młodzieżą nie jest tak wciągająca. Jest wtorek wieczór, a ja ciągle myślę nad składem mojej druzyny w jutrzejszym spotkaniu z KSZO. Tak myśląc nad składem druzyny oraz rozgrywając mecz oczami wyobraźni przysnąłem w fotelu. Śnił mi się mecz. Był to mecz o Mistrzostwo Polski. Graliśmy z Wisłą Kraków. Mecz odbywał się w Gdańsku. Na trybunach było 15tys. kibiców. Świetna atmosfera, śpiewy kibiców, sztuczne oświetlenie i spiker zapowiadąjący druzyny. Usłyszałem swoje nazwisko i poczułem ogromną dumę. Machnąłem kibicom ręką i usiadłem na ławce rezerwowych. Piłkarze rywali ruszyli do zmasowanych ataków. Od początku przycisnęli mocih zaowdników. Po kilku minutach wstałem z ławki i zacząłem głośno instruować piłkarzy. Trybuny widząc moje pojawienie się przed ławką gruchnęły wielką wrzawą. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle piłka znalazła się na połowie krakowian. Bednarek pognał lewą stroną boiska. Minął na pełnej szybkości prawego obrońcę, a później asekurującego go stopera. Wyszedł sam na sam. Wielka wrzawa na trybunach. Moi asystenci wybiegli z ławek rezerwowych. Byłem podniecony. Bednarek! Już jest blisko bramki. Strzelaj!! Wykrzykuje to słowo w momencie gdy zawodnik zamiast strzelać, zagrywa piłkę wzdłuż bramki. Bramkarz nie ma szans jej przeciąc, spóźniony jest również kolejny obrońca wiślacki. Piłka wciąż leci. Wstrzymuje oddech. Jest! Nadbiega Król. Piłka toczy się pod jego nogi. Bramka jest pusta!! Oddaje strzał. Z trybun słychać : JEST! Nie!! Jęk zawodu. Król trafia w poprzeczke. Budzę się. Czuje, ze cos uderzyło mnie w głowę. To gazeta, z którą zasnąłem w ręce. Zapewne musiałem ją rzucić w górę. Już wiem jakim składem wyjdziemy na ten arcytrudny mecz w Ostrowcu Św.


**



Oto ten skład, oraz ustawienie druzyny:






Już w 3 minucie we znaki dał mi się Wesecki, który mocnym strzałem próbował zaskoczyć Bąka. Ten jednak w niezłym stylu obronił uderzenie napastnika KSZO. Zdecydowaną inicjatywe posiadali gospodarze. Moi piłkarze dopiero w 10 minucie oddali pierwszy strzał obroniony przez Olszewskiego. Kolejne minuty to dominacja KSZO. Miałem nadzieje, ze w końcu Szulik uspokoi grę w środku pola, ale się zawiodłem. W zamian miałem ciągłe ataki piłkarzy z Ostrowca. W 21 i 23 minucie Bąk ratuje nasz zespół przed utratą bramki. Dopiero po tym lekkim wstrząsie moi zawodnicy wzięli się do roboty. Oddalili grę od własnego pola karnego. Niezły mecz rozgrywali Dzienis, który swoimi rajdami zapierał dech w piersiach. Szkoda, ze nie miał wsparcia zwłaszcza od Piotrka Cetnarowicza. Pierwsza połowa powoli miała się ku końcowi, a moi gracze wciąż grali niemrawo i słabo.



Już w 3 minucie we znaki dał mi się Wesecki, który mocnym strzałem próbował zaskoczyć Bąka. Ten jednak w niezłym stylu obronił uderzenie napastnika KSZO. Zdecydowaną inicjatywe posiadali gospodarze. Moi piłkarze dopiero w 10 minucie oddali pierwszy strzał obroniony przez Olszewskiego. Kolejne minuty to dominacja KSZO. Miałem nadzieje, ze w końcu Szulik uspokoi grę w środku pola, ale się zawiodłem. W zamian miałem ciągłe ataki piłkarzy z Ostrowca. W 21 i 23 minucie Bąk ratuje nasz zespół przed utratą bramki. Dopiero po tym lekkim wstrząsie moi zawodnicy wzięli się do roboty. Oddalili grę od własnego pola karnego. Niezły mecz rozgrywali Dzienis, który swoimi rajdami zapierał dech w piersiach. Szkoda, ze nie miał wsparcia zwłaszcza od Piotrka Cetnarowicza. Pierwsza połowa powoli miała się ku końcowi, a moi gracze wciąż grali niemrawo i słabo. Grali statycznie. Mnóstwo niewymuszonych strat. Koniec pierwszej połowy. Miałem nadzieję na rozmowę w szatni i wpłynięcie jakoś pozytywnie na ich psychike.

W szatni było dosyć spokojnie. Uswiadomiłem zawodnikom, ze grają dla siebie, ze nie ma tutaj naszych kibiców. Postanowiłem poczekać ze zmianami. Piłkarze wyglądali na zdrowych, a zaden z nich na nic nie narzekał. Piłkarze starali się mobilizować przed wyjściem na drugą cześć meczu, co mi się niezwykle spodobało. Jak zwykle tuż przed samym wyjściem słynny już okrzyk: Kto wygra mecz? LECHIA!!! Druga połowa rozpoczęłą się od ataków piłkarzy KSZO. Jednak to nasza kontra w 50min. mogła przynieść nam bramkę. Świetnie w polu karnym odnalazł się Król, ale Olszewski i tym razem lepszy od naszych napastników. Pięć minut później przegrywałem 1:0. Ładna akcja prawym skrzydłem zakończona strzałem Weseckiego. Przegrywaliśmy w Ostrowcu i nic nie zapowiadało, abyśmy mogli zremisować. Ja jednak nie mogłem stać bezczynnie. W 62minucie puszczam w bój Kawe, który zmienia Cetnarowicza, oraz Kalkowskiego, który wszedł w miejsce słabego Bednarka. Nakazałem moim graczom ruszyć bardziej do przodu, zagrać odważnie z przodu, ale wciąż uważnie w obronie. Kilka minut później niezła akcja Kalkowskiego z Szulikiem, zakonczona niecelnym dosrodkowaniem tego pierwszego. Czas mijał, a my wciąż przegrywaliśmy. KSZO cofnęło się do obrony gotowe bronić wyniku. Ciężar gry przeniósł się na połowe Ostrowian. Wciąż wierzyłem w zespół. Wierzyłem, ze zdołamy zremisować. 70 minuta i piękna akcja skrzydłem Dzienisa. Minął obrońce. Dośrodkowanie. Piłka trafia pod nogi Króla, ale ten fatalnie chybia... Wściekły rzuciłem bidonem z wodą na ławkę trafiając w chłopca podającego piłki (co on robił na naszej ławce rezerwowych?). Kolejne nasze akcje. Nacieramy coraz mocniej. Dośrodowanie Dzienisa i Rogalski odpycha wyskakujacego do głowki Kawe. Wszyscy wpatrzeni w sędziego i co? KARNY! mamy karnego! Tym razem wiedziałem, ze uderzać będzie Kawa. Chciał się zrehabilitować się za poprzedni niewykorzystany karny w meczu z Radomiakiem. Chwila skupienia. Bramkarz jeszcze otrzepuję buty na słupku. Sędzie odchodzi od ustawionej już piłki. Emocje są ogromne. Skupienie. Na trybunach kibice buczą i gwiżdzą. Za ręke Chwycił mnie jeden z rezerwowych piłkarzy. Już nawet nie patrzyłem który to. Kawa. Bierze rozbieg. Uderza i.... nie ma!! Olszewski broni. Wielka radość na trybunach. Odwróciłem się i kopnąłem powietrze, ale nagle słyszę okrzyki radosci na ławce rezerwowych. Jak to? odwracam się, a piłka w bramce. W kierunku ławki rezerwowych biegnie rozradowany Kawa. BRAMKA!! Zdobył bramkę!! Jak to? zapytałem asystenta. Z dobitki!! Wszyscy rzucili się na Kawe. Po chwili podbiegł do mnie i mnie uściskał. Łezka zakręciła się w oku. To jest taki mój syn w tym klubie. Będzie z niego wielki piłkarz. Wielka radość panowała w druzynie, ale już ich uspokajałem. Chcieli iść za ciosem, ale ja ich tonowałem. Niech graja swoje, a może uda się coś jeszcze strzelić. Piłkarze KSZO troche załamani. Trener rywali ściaga strzelca bramki oraz jeszcze jednego piłkarza. Myśli, ze jeszcze wygra! zobaczymy kto jest mocniejszy!! Brzydki faul rywala. To Copik podpowiada asystent. Zajebać skurw****. Żółta kartka dla tego brutala. Akcja piłkarzy KSZO. Tracą piłkę. Szulik daleka piłka do Dzienisa, ale ten nie zdąży. Piłkarze są już trochę zmęczeni. Widać to po niedokładnych zagraniach. Błąd Lody, ale naprawiony przez Janusa. Podanie do Kawy. Ten mija rywala. Kolejnego. jest blisko bramki. Chyba poniosła go młodzieńcza wyobraźnia w tym dryblingu. Jednak nie!! fantastyczne podanie do Króla!! Coś niebywałego. Co za zagranie. Król!! dostawia noge i GOL!!!!!!!!! JEST!!!!!! BRAMKA!!!! Prowadzimy w Ostrowcu 1:2 !!!!! Ależ emocje!!!! Król czyści buty Kawie. Młody zawodnik bohaterem spotkania. Boże Jedyny!! Ten chłopak ma dopiero 16 lat!!! Ależ jestem szcześliwy. KSZO rusza do ataku. Ale nie, moi zawodnicy nie dadzą sobie wyrwać zwycięstwa. Będzie drugie zwycięstwo!! Jeszcze szansa Szulika, ale minimalnie chybione. Coś niebywałego. Po pierwszej połowie wydawałoby się, ze jestesmy bez szans. Straciliśmy bramke na początku drugiej połowy. Jednak w swoim składzie mieliśmy Jakuba Kawe!! Wielkiego bohatera dzisiejszego spotkania!!




Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Hmmm, Kawa na ławę Smile Uczcijmy to filizanką tego zacnego napoju Smile
ładnie, ładnie ci to idzie Smile Swoją droga dopiero teraz znalazłem nawiązanie do Pucka Smile Z niecierpliwością czekam az spotkasz na swojej drodze pewnego zjeba Wink

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
master_of_flamaster napisał:
ładnie, ładnie ci to idzie Smile


tzn??


master_of_flamaster napisał:
Swoją droga dopiero teraz znalazłem nawiązanie do Pucka Smile



Pisałem, ze do kazdego bedzie jakies nawiazanie Razz (najczesciej jakies smieszne - Christof lesniczy Laughing )


master_of_flamaster napisał:
Z niecierpliwością czekam az spotkasz na swojej drodze pewnego zjeba Wink


Już się boje o Puco Laughing

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
No opowiadanie dobrze ci idzie Smile Fajnie się czyta znaczy się Smile Musze ci wszystko tłumaczyć? Razz
Mógłbyś po paru meczach wkleić tabelę? Smile Taka tylko malutka prosba Smile No i powiedz jak tam polskie kluby w pucharach sobie radzą Smile I jak repra Smile Wygrali ten turniej na Ukrainie? Smile

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
master_of_flamaster napisał:
No opowiadanie dobrze ci idzie Smile Fajnie się czyta znaczy się Smile Musze ci wszystko tłumaczyć? Razz


Nie musisz Wink ciesze sie, ze sie podoba Razz


master_of_flamaster napisał:
Mógłbyś po paru meczach wkleić tabelę? Smile Taka tylko malutka prosba Smile


Regularnie bede wklejal tabele. Póki co były dopiero dwa mecze Razz umowmy sie, ze co trzy kolejki bede wklejal Razz


master_of_flamaster napisał:
No i powiedz jak tam polskie kluby w pucharach sobie radzą Smile I jak repra Smile Wygrali ten turniej na Ukrainie? Smile


Bede robił dodatki w ktorych bedą screeny z meczy naszych druzyn klubowych i reprezentacji oraz co ciekawsze inne mecze Wink

Post został pochwalony 0 razy
michael.ovi


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sandomierz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Noo... świetna robota Very Happy A trwa tam jeszcze okienko transferowe?

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
michael.ovi napisał:
Noo... świetna robota Very Happy A trwa tam jeszcze okienko transferowe?


Oczywiscie. To dopiero początek sierpnia i zapewne jakieś transfery będą miały miejsce Razz Potrzebuje na gwałt środkowego pomocnika, bo mam jedynie Szulika, a to mało. Poza tym przy kontuzji Gregorka potrzebuje kolejnego napastnika Razz


Zeby ułatwić wam czytanie doszedłem do wniosku, że potrzebujecie wiecej screenow. Aby jednak opowiadanie było czytelne nie wrzuce screenow bezposrednio do posta, ale jedynie odnosniki. Oczywiscie screeny z meczy beda w poscie. Jak myslicie moze byc tak??

Post został pochwalony 0 razy
michael.ovi


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sandomierz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Na środkowego pomocnika polecam Dorive. Jest troche stary, ale akurat na dwa czy trzy sezony się przyda. Koleś wymiatacz niesamowity - wiem z kariery pewnego gościa z forumcm.net - jasonx

Na bramke: Jan Koprivec, Mark Howard
Defensywny boczny pomocnik: Rui Mauricio
Pomoc: Doriva, Brian Leonardo Martinez (nadaje się również na obrońcę), Kaźmierczak, Serginho (nie ten z Milanu Smile )
Ofensywny pomocnik: Krzysztof Kukulski, Maricn Burkhardt, Depetris, Ore
Atak: Carlos Nogueira

Tylko nie wiem czy ich wyszukasz, bo koleś gra na olbrzymiej bazie danych. (Ale Dorivie i Polaków znajdziesz). Poszukaj obrońcy z Polski - Duda się nazywa, bardzo dobry podobno...

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Ore na pewno znajdziesz. bo już w FM2005 szperacz mi go polecał (zawsze ktoś siedzi w Ameryce Południowej i mi skrzynkę zaśmieca Razz ) Wink Dodam, że gram Bayernem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
michael.ovi napisał:
Na środkowego pomocnika polecam Dorive. Jest troche stary, ale akurat na dwa czy trzy sezony się przyda. Koleś wymiatacz niesamowity - wiem z kariery pewnego gościa z forumcm.net - jasonx




Po pierwsze nie odgapiam od innych Razz Razz a po drugie czy stac mnie na niego??


michael.ovi napisał:
Na bramke: Jan Koprivec, Mark Howard
Defensywny boczny pomocnik: Rui Mauricio
Pomoc: Doriva, Brian Leonardo Martinez (nadaje się również na obrońcę), Kaźmierczak, Serginho (nie ten z Milanu Smile )
Ofensywny pomocnik: Krzysztof Kukulski, Maricn Burkhardt, Depetris, Ore
Atak: Carlos Nogueira




Wszystko swietnie tylko skąd ja wezme kase na transfery?? Poza tym dochodzi kwestia popularnosci klubu i mało kasy na pensje. To nie wypali. Ja potrzebuje ogranych polskich piłkarzy. Nie stawiam już na młodzież, bo po pierwsze droga, a po drugie młodych już mam w drużynie. Wyobrazasz sobie Howarda w drugiej lidze polskiej? Troche realizmu Razz


michael.ovi napisał:
Poszukaj obrońcy z Polski - Duda się nazywa, bardzo dobry podobno...


a czy pisałem, ze poszukuje obrońcy?? Musze uwazać z tymi kontraktami, bo nie chce zarządu komisarycznego Razz Razz

Post został pochwalony 0 razy
michael.ovi


Dołączył: 23 Paź 2005
Posty: 950
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sandomierz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Masahiko napisał:
Wyobrazasz sobie Howarda w drugiej lidze polskiej? Troche realizmu Razz


Owszem wyobrażam, bo to nie jest ten Howard z pierwszej drużyny Machesteru Razz To jest Mark Howard - 18 czy tam 19 letni bramkarz młodzieżowej, czy tam rezerwowej drużyny Arsenalu. Sam sprowadziłem go do Herefordu (!) i jestem z niego bardzo zadowolony.

Jeśli chodzi o Dorive to powinno cię na niego stać. Koleś jest do wyciągnięcia praktycznie za darmo a jego płaca to coś w granicach 5-7 tys. zł tygodniowo. Teraz u mnie jest na wolnym transferze, ale nie chce do mnie przejść, bo twierdzi, że mam za słaby klub Razz Ale do Lechii możesz go spróbować...


Poza tym ja tylko proponuje, nie musisz tego przecież robić...

Post został pochwalony 0 razy
Masahiko


Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 5414
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Sącz
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
Szeliga, Licka, a może Jackiewicz? Czyli Lechia poszukuje środkowego pomocnika




Po meczu w szatni panowała wspaniała atmosfera. Wszyscy poklepywali i chwalili młodego Kawe. Ja jednak nie odezwałem się nic na temat jego gry. Z reguły nie chwalę graczy, a już zwłaszcza tak młodych. W szatni zawodnicy zostawili bałagan. Nie spodobało mi się to , ale nie chciałem psuć dobrego nastroju. Czeka ich opiernicz na jutrzejszym rozruchu. Gdy wracaliśmy autokarem (do Ostrowca jechaliśmy pociągiem) zawodnicy byli zbyt zmęczeni, by dalej się radować. Większość zasnęłą szybciutko. Można było dosłyszeć jedynie pojedyncze szepty. Mnie również zmęczenie przezwyciezyło. Zresztą poddałem się sam.


**


Gdy w przeddzień kolejnego meczu prowadziłem trening na trybunach zasiadło kilku kibiców. „Zapaleńcy” pomyślałem i rozopcząłem trening. Po rozgrzewce piłkarze podzielili się w grupki i grali w dziadka. Na treningu pojawił się nowy piłkarz. Jest nim napastnik Zagłębia Lubin – Gilcimar. W najblizszym czasie podpisze z nami kontrakt. Wciąż trwają rozmowy między prezesem, a zawodnikiem, oraz między prezesem, a managerem Zagłębia. Postanowiłem wykorzystać to, że na dzisiejszym treningu są wszyscy trenerzy i naszkicowałem im plan treningu. Sam zaś udałem się do prezesa. Idąc do góry, do gabinetu spotkałem Panią Aspazje, która zamiatała podłogę.
- To już Pani nie będzie gotowała? – zapytałem. Przypomniałem sobie jednak, że sam zabroniłem jej gotować.
- Tak. Zabronil mi Pan. – odpowiedziała oschle.
- Hmmm.... – zastanowiłem się chwile i odpowiedziałem.
- Może Pani gotować dla moich piłkarzy – sam nie wierzyłem co ja mówię.
- Słucham?
- Zgadzam się, aby mogła Pani gotować chłopakom.
- Naprawdę – gdy pokiwałem głową Pani Aspazja rzuciła miotłe i z głośnym: „yes” zaczęłą biec, zapewne do swojej „kuchni”.

Stałem długo w korytarzu, trochę osłupiały. Sam się sobie dziwiłem co jej powiedziałem. Żal mi się zrobiło tej kobiety. Kobieta. No właśnie. Przecież to piękna kobieta. Dopiero teraz sobie uprzytomniłem, ze jest naprawdę ładna. Ładne, zgrabne nogi, odpowiednie pośladki, oraz dekolt, który przypominał wielkość dojrzałej pomarańczy. Do tego śliczny uśmiech i rude włosy. To wszystko sprawiało, ze bił od niej „seksapil”. Przypomniałem sobie jednak po co w ogóle wchodziłem do budynku klubowego. Ruszyłem dalej schodami do góry. Idąc tak ciągle myślałem o Pani Aspazji. Wreszcie znalazłem się pod drzwiami prezesa.
- Dzień dobry Panie prezesie
- Witaj Masahiko – odpowiedział prezes.
- Mam do Pana pewna ważną sprawę
- Słucham...
- Chodzi o ... transfery.... – nie owijałem w bawełnę
- Rozumiem. Czego oczekujesz? Więcej pieniędzy na zakupy? A może na pensje dla piłkarzy? A może chcesz zatrudnić kogoś do sztabu szkoleniowego? Słucham...
- Chodzi o nowego zawodnika. – odparłem
- Kto?
- [link widoczny dla zalogowanych].
- Ten z Widzewa – zapytał.
- Tak
- Poczekaj chwilke...

Po czym wziął do ręki słuchawkę i wykręcił numer. Rozmowa była krótka. Prezes kazał komuś sprawdzić Szelige. Nie wiem co oznaczało owo „sprawdzanie”, ale miałem nadzieje, że uda się przekonac prezesa do tego transferu. Nie miałem wątpliwości, że ta sytuacja jest przejściowa. Pozwalam prezesowi współdecydować o transferach, bo ma dobre kontakty wśród znawców polskiej piłki, a ja wciąż nie orientowałem się za dobrze w tym środowisku. Polegałem na asystentach i obserwatorze. Gdy tylko opanuję co i jak prezesowi będzie daleko do decyzji w sprawie transferów.
- Może kieliszek wódeczki? mam na zagryche pyszne ogóreczki– zaproponował prezes
- Nie dziękuje. Nie pijam w czasie dnia.
- Hehehe... rozumiem – odpowiedział prezes śmiejacym się głosem, po czym nalał sobie kieliszek i wypił jednym łykiem.

Nie zdażył zjeść ogórka, gdyż zadzwonił telefon. Prezes nic nie mówił, tylko słuchał po czym odłożył słuchawkę.
- Chciałbyś go kupić? – zapytał prezes
- O ile byłoby to możliwe – odpowiedziałem
- Jest to możliwe, ponieważ wyceniany jest na 30 tysięcy złotych, a nasz budżet jak sam wiesz to 100 tyś, jeśli wliczymy transfer Gilcimara. Jednakże jest problem. Nawet duzy problem – zabrzmiało to dosyć tajemniczo, ale i niezbyt optymistycznie.
- A mianowicie?
- Widzew nie będzie chciał go sprzedać. Oni walczą o awans. Widzą, że również my stworzyliśmy niezłą drużynę i nie będą wzmacniać rywala – no tak takie rzeczy to tylko w Polsce pomyślałem.
- Jednakże Drogi Masahiko dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Skontaktujemy się z Tobą jeszcze dziś wieczorem. Teraz Cie bardzo przepraszam, ale mam ważne spotkanie z prezydentem miasta.
- Dobrze, nie ma problemu. Przepraszam, ze zajałem prezesowi czas.
- Ależ Puco od tego jest prezes.
- Do widzenia
- Do zobaczenia

Już miałem wychodzić, gdy usłyszałem za sobą głos
- Masz kogoś na liście rezerwowej w razie niepowodzenia mojej akcji mediatorskiej?
- Tak.
- Kogo?
- [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych].
- Dobrze. Zapisałem
- Do widzenia
- Zegnaj.

Wychodziłem z gabinetu z ulgą. Chodziło mi o środkowego pomocnika i niekoniecznie Szelige. Powiem wiecej chodziło mi bardziej o Licke. Jednak według asystenta nie stać nas na niego. W rezerwie pozostał Jackiewicz, ale czy to, aż taki dobry gracz? Cholera, ze musze polegać na doradcach...


**


Piłkarze czuli podniecenie. Dało się to odczuć w szatni. Po kolei wpisywali się do protokołu meczowego. Zacząłem krótką przedmeczową odprawę:
- Wygraliśmy ostatni mecz. Czy ktoś pamięta tamten mecz? (w szatni wśród zupełnej ciszy, nie podniosła się żadna ręka i ani jedne usta nie wypowiedziały, ani jednego słowa). I dobrze. Teraz czeka nas mecz z ŁKS-em. Na trybunach pewnie i z 6tyś. Ludzi. Oczekuje, że wyjdziecie na boisko i dla tych 6tyś. Zapaleńców będziecie gryźć trawę!! Będziecie biegać, walczyć, skakać, kopać, strzelać, wybijać i różne jeszcze dziwne rzeczy (dało się usłyszeć pomrók) Cisza! Ja teraz mówie! Zagramy ofensywny, radosny futbol. Na boisku macie grać zespołowo i na korzyść drużyny. Ktoś chce gwiazdorzyć? Proszę bardzo , ale nie tutaj. W bramce wyjdzie Bąk. Dalej od lewej Janus, Sierpiński, Loda i Pęczak. Macie grać ostro i twardo, na pograniczu faulu. Jednak to pogranicze macie rzadko przekraczać. Dbamy o zdrowie własne i rywali. Janus i Pęczak bez zapuszczania się do przodu. Pilnujecie tyłów. Sierpiński możesz wychodzić do rzutów rożnych. W pomocy od lewej: Bednarek, Kubik, Szulik i Dzienis. W ataku Król i Cetnarowicz. Założenia podobne jak w poprzednim meczu, czyli spokojne zabezpieczenie tyłów i granie swojego w przodzie. Oczekuję zaangażowania i pełnej mobilizacji od pierwszej minut. ŁKS to nie jest jakiś tam zwykły wiejski klubik, tylko poważna firma , z którą należy się liczyć. Szczególną uwagę należy zwrócić na Sypniewskiego, bo to piłkarz zaprawde świetny. Gramy swoje i gramy spokojnie!! Duzo gry skrzydłami i jak najwięcej z klepki! Dobra, wychodzimy!! Kto dziś wygra??
- LECHIA!!!





Wychodząc na boisko uderzył nas ogłuszający wręcz doping. Fani pojawili się w sporej ilości. Cieszyłem się z tego, ponieważ powinno to wpłynąć na zawodników mobilizacyjnie. Już miałem siadać na ławce rezerwowych, gdy zobaczyłem na trybunach pewnego mężczyznę. Ubrany był w garnitur i siedział blisko ławki rezerwowych. Znałem go. Nazywał się Kazimierz Wares. Kim był? Był człowiekiem, który o mało nie zrujnował mi życia. Serce stanęło mi w przełyku, a tętno oszalało.
- Coś się stało trenerze? – zapytał Kalkowski widząc moją zaniepokojoną twarz.
- Nie, nie. Wszystko w porządku – wzrok Waresa i mój spotkały się. Zaiskrzyło. Po obu stronach czuć było nienawiść.
- Wracaj na ławke rezerwowych – rzuciłem do Kalkowskiego, a sam przeniosłem wzrok na boisko, gdzie zawodnicy już byli rozstawieni po całym placu i wyczekiwali na pierwszy gwizdek sędziego.

Sędzie gwizdnął po raz pierwszy w dzisiejszym spotkaniu. Pierwsze podanie zaliczył Cetnarowicz do Króla. Nie było specjalnie upalnie. Temperatura oscylowała w okolicach 20st. Celcjusza. Piłkarze poruszali się dosyć żwawo mimo, iż duża wskazówka na zegarze stadionowym ledwo przekroczyła początek, a mała zatrzymała się na chwile na wysokości 45º. Godzina 15 to nie najlepsza pora rozgrywania meczu. Cóż nam jednak pozostało? Walczyć! Początek szybki, ale nic nadzwyczajnego. Spokojne rozgrywanie piłki przez moich zawodników. Osiągnęliśmy pewną przewagę, ale to wciąż było badanie przeciwnika. Kolejną akcje zaczął Pęczak, zagrał do Dzienisa, który w bardzo leniwy sposób podał do Króla. Ten przyspieszył akcję, odgrywając z pierwszej piłki do wychodzącego na czystą pozycję Szulika. Piękne wejście środkowego pomocnika. Na pełnym biegu mija obrońców i wychodzi sam na sam z bramkarzem. Mija Wyparłe i strzela do pustej bramki!! 1:0!! Piękna akcja mojego zespołu. Pogoda jednak nie pozwalała mi na specjalną radość, gdyż przed słońcem schowałem się do budki trenerskiej. Brawa dla druzyny za ładną i składną akcję. Kolejna akcja Lechii. W polu karnym znalazł się Cetnarowicz. Uderzył jednak niecelnie. Kolejne minuty to ataki gospodarzy i tylko nieśmiałe ataki Łodzian. Do 20 minuty nic się jednak nie wydarzyło. Wtedy to bowiem, ładny strzał oddał Cetnarowicz, ale co z tego skoro tym razem Wyparło lepszy od naszego napastnika. Kolejne minuty, co bardziej niewyspanych mogły uśpić. Sam czując w głowie wczorajsze dwie flaszeczki sake zacząłem przymykać oczy. Słońce piekło, a i kibice niespecjalnie się emocjonowali. Nic się już zapewne w pierwszej połowie nie wydarzy. Techniczny pokazuj, ze sędzia doliczył 2 minuty i dobrze, bo dłużej tu nie wytrzymam. Szulik miał trochę miejsca, ale zamiast uderzać na bramke, próbował odegrać do Cetnarowicza. Piłka jednak odbiła się od obrońcy. Cóż to jednak!! Kroł przejął piłkę i precyzyjnym strzałem pokonał Wyparłe. Coś niesamowitego. Szczęście jest po naszej stronie. Szulik gra swietne zawody. Gwizdek sędziego i piłkarze opuszczają boisko udając się w kierunku szatni. Idąc za nimi kątem oka zobaczyłem, że tam gdzie wcześniej widziałem Waresa, siedziała miziająca się para młodych ludzi. A więc poszedł...





W szatni na ból stopy narzekał Bednarek i w jego miejsce wszedł Kalkowski. Trochę mi przeszkodziło w planach. Postanowiłem zaryzykować i ściągnałem Cetnarowicza. Na boisku pojawi się Kawa. W szatni panował niemożliwy zaduch. Prezes jednak się postarał, bo przyniósł do szatni wiatraczek biurowy. Bóg mu zapłać. Powiedziałem kilka słów i usłyszeliśmy gwizdek sędziego wzywający nas na boisko. Słońce wciąż przypiekało. Usiadłem na ławce i się chwilke zdrzemnąłem. Nie na długo. Piłkarze jakby na przekór mnie przebudzili, a dokładnie radość kibiców. Nie widziałem akcji, ale wiem , ze gola zdobył Grzesiek Król. Wspaniała sprawa. 3:0 z ŁKS-em. Późnie nastąpiły ataki piłkarzy gości chcących strzelić chociaż honorowego gola. Nic im nie dały te ataki, bo albo świetnie interweniowali Loda z Sierpińskim, albo na posterunku był Bąk. Gra wyglądała nieciekawie, ale efekt był piorunujacy. 3:0 !! Do 75 minuty moi zawodnicy oddawali pola rywalom, ale właśnie wtedy ruszył atak mojego zespołu. Przepiękna długa piłka Janusa do Kawy, a młodziak huknął na bramkę . Strzał końcówkami palców wybronił bramkarz. To troche rozbudziło naszych kibiców, którzy zaczęli swój wspaniały doping. Kolejna akcja. Piłka do Kawy, a ten sprytnie się zastawił i rywal musiał faulować napastnika. Do rzutu wolnego na 20m podszedł Kubik i mocnym strzałem w okienko bramki zdobył gola. 4:0!! To był nokaut. Moi piłkarze zupełnie się cofnęli do obrony. Oszczędzali siły, a i przyjezdni stracili wiarę. Szanse jeszcze mieli, ale gola nie potrafili zdobyć. Gdy tylko sędzia skończył mecz, podałem ręke trenerowi ŁKS-u i ruszyłem do szatni, gdzie czekał na nas wiatraczek.






**


Byłem już w domu i siedziałem w swoim fotelu, gdy zadzwonił telefon.
- Odbierzesz słuchawkę kochanie? – zapytałem krzątającą się po kuchni żonę.
- Oczywiście karabaszku – odpowiedziała.

Jak ja lubiałem gdy mówi do mnie Karabaszku. Mówi tak tylko gdy jest w dobrym humorze. Dzisiaj oboje byliśmy w swietnych humorach. Chodziło oczywiście o zwycięski mecz.
- Do Ciebie – usłyszałem z kuchni.
- Już idę.
- Nie misiaczku. Ja ci podam słuchawkę – i przyniosła mi telefon.
- Słucham – powiedziałem do słuchawki.
- Dobry wieczór Puco – od razu poznałem głos mojego drugiego asystenta Tomka Borkowskiego.
- Witaj Tomaszu. Coś się stało??
- Raczej tak.
- To znaczy?
- O 18 było losowanie Pucharu Polski.
- Ooooo na kogo trafiliśmy? – spytałem z zadowoleniem.
- Z Podbeskidziem – odpowiedział
- Czego mamy się spodziewać? Jeżeli się nie myle to także druga liga.
- Dokładnie. Grają niezły futbol. Będziemy mieli ciężką przeprawe.
- To nic damy rade. Dziękuje za informacje.
- Traktujemy Puchar poważnie?? – zapytał, zaskakujac mnie całkowicie.
- Myślę, że możemy powalczyć, ale najważniejsza pozostaje liga.
- Rozumiem. Kończe, bo już poźno, a Ty pewnie zajęty.
- W porządku. Do zobaczenia jutro. Dobranoc
- Dobranoc.

Myślałem chwilę nad tym meczem z Podbeskidziem, ale byłem bardzo zmęczony. Przysnąłem w fotelu.

Powrócił ostatni sen. Stadion w Gdańsku i mecz Lechia – Wisła. Patrzę na tablicę z wynikiem i dostrzegam wynik 0:0. Nie jest źle – pomyślałem. Szulik ładnie odebrał piłkę Sobolewskiemu. Dokładne odegranie na prawe skrzydło. Tam szalejący Dzienis. Mocne dośrodkowanie, ale piłkę wyłapuje bramkarz. Na trybunach wrzawa. Rozgladam się po kibicach ze strachem i jest. Dostrzegam go. Siedzi w tym samym miejscu. Ubrany w czarny garnitur ze wzrokiem skierowanym prosto na mnie. Odwróciłem się gwałtownie i obudziłem. Leżałem na ziemi.


Jak poradzi sobie Lechia w Pucharze Polski?
Który z piłkarzy stanie się zawodnikiem Lechii??
Kim jest tajemniczy Wares?
Czym są dziwne sny Masahika?
Czy Pani Aspazja będzie gotowała dla piłkarzy?

Na te i inne pytania odpowiedzi w najbliższych częściach japońskiej Lechii

Post został pochwalony 0 razy
master_of_flamaster


Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 8331
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z planety Saturn
spacer
Zobacz profil autora
Post Temat postu:
ten tajemniczy to ja Smile Wzbudzam w ludziach grozę Smile
Swoją droga atmosfrea w szatni podziała teraz na piłkarzy bardzo pobudzająco Smile Wszyscy będą chcieli jak najszybciej opuścić to miejsjsce Smile Hmmm, tylko czy konwencja genewska nie zabrania czasem uzywania broni chemicznej podczas meczu?
Graty za rozgromienie ŁKSu, nie spodziewałem się, że ci się uda Smile No, ale u siebie to każdy potrafi Smile
Opek idzie ci całkiem sprawnie, życzę awansu do I ligi i słodkich snów (to ostatnie to tak na przekór napisałem Razz )

Post został pochwalony 0 razy
Wyświetl posty z ostatnich:   
.
.
.
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fani piłki nożnej! Strona Główna » Menedżery internetowe i gry piłkarskie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB - Copyright © 2002-2004 the phpBB Group

JustFooty Theme v1.02 (readme) by Jakob Persson / Tesseract Media (copyright © 2004-2005 Jakob Persson)
In cooperation with BeautifulGame.net, forumthemes.org and bbstyles.net
.
. . .